Wywiad Nowin: Radny Adrian Plura nie boi się dziury budżetowej w wydatkach na oświatę
Rozmawiamy z przewodniczącym komisji oświaty w radzie powiatu o nurtującej samorządowców i środowisko oświatowe zapowiedzi niższej od zeszłorocznej subwencji jaką ministerstwo przekazuje na prowadzenie szkół ponadgimnazjalnych na Raciborszczyźnie. Taka sytuacja martwi starostę Adama Hajduka, a co myśli o niej radny odpowiedzialny za dział edukacji?
– Brakuje 2 mln zł w budżecie powiatu na wydatki oświatowe wskutek przyznania samorządowi niższej subwencji. Czy to pana niepokoi jako szefa komisji oświaty w radzie powiatu?
– Oczywiście, że niepokoi, ale nie traktowałbym tego tak wprost, że w budżecie na oświatę brakuje 2 mln zł. Mówimy o spadku subwencji w porównaniu do ubiegłego roku, a ta jest obliczana w odniesieniu do liczby uczniów. Kwota subwencji na pojedynczego ucznia jest wyższa niż przed rokiem, ale spada ogólna ilość uczniów. Uważam, że trzeba spokojnie zaczekać aż te obliczenia zostaną zweryfikowane. Bywało już na odwrót. Plany ministerstwa były wyższe, a później po weryfikacji okazywało się, że pieniędzy jest mniej.
– A jeśli sytuacja się nie unormuje i zabraknie tych pieniędzy na wydatki oświatowe w szkołach powiatowych?
– Myślę, że po tych dodatkowych wyliczeniach nie doczekamy się zwiększenia subwencji aż o 2 mln zł, ale spodziewam się, że kwota subwencji zostanie w jakimś zakresie zwiększona. Znajdziemy się więc w sytuacji, w której powiatowe szkoły będą na pewno funkcjonować, ale nie będzie już mowy o takim rozwoju infrastruktury jak w ostatnich latach. Mniejsze czy większe inwestycje, remonty szkół – tego właśnie może zabraknąć. Do tragicznych w skutkach sytuacji nie powinno dojść, bo w tak dużym budżecie te braki zostaną pokryte – tyle że kosztem remontów i inwestycji, niezbędnych by powiatowe szkoły były konkurencyjne i przyciągały młodzież. Będzie po prostu trwanie, a nie rozwój. Co więcej, bez konkretnych rozwiązań i trudnych decyzji, sytuacja w przyszłych latach będzie się nie tylko powtarzać, ale i pogłębiać.
– Komisja oświaty podejmie dyskusję na ten temat?
– Musi to zrobić, bo istnieje zagrożenie, że jakość polityki inwestycyjnej w oświatę może ucierpieć. Zaplanowałem takie zagadnienie w planie pracy komisji oświaty. Nie wiem jeszcze do czego zmusi radę taka sytuacja. Ale w przypadku większego czy mniejszego deficytu w budżecie oświaty zarząd powiatu nie będzie miał innej możliwości jak zaproponowanie rezygnacji z niektórych zamierzeń. To będzie także pokłosie naszej liberalnej polityki m.in. w zakresie tworzenia wielokierunkowych oddziałów i drożejących w utrzymaniu szkół.
– W tegorocznym budżecie powiatu można dostrzec tradycyjną aktywność w pozyskiwaniu środków unijnych przez Zespół Szkół Mechanicznych i dużo mniejsze zaangażowanie pod tym względem ze strony pozostałych placówek. Jak pan ocenia ten stan rzeczy?
– Proszę nie patrzeć na te dane wyłącznie w ujęciu jednorocznym. Inne placówki też mają efekty, choć faktycznie ZSM jest liderem i wzorem dla innych. To zasługa dobrego menadżera kierującego placówką, czapka z głowy przed nauczycielami i dyrektorem. Na forum komisji oświaty często poruszaliśmy problem aktywności szkół w tym zakresie i nasze oczekiwania znalazły posłuch u dyrektorów. Prawie każda z powiatowych placówek brała udział w niemałym programie unijnym i pozyskała środki pozabudżetowe na realizację projektów. Spojrzenie na tą kwestię przez pryzmat uchwały budżetowej może wypaczyć rzeczywisty obraz.
– Kończy się powoli kadencja rady powiatu, w czasie której nie udało się przeprowadzić reformy sieci szkół przez połączenie Zespołu Szkół Ekonomicznych z Zespołem Szkół Zawodowych. Zostawicie to w spadku następcom. Bardzo możliwe jednak, że skład rady i układ sił specjalnie się nie zmieni po wyborach. Co dalej z łączeniem szkół?
– Co do składu przyszłej rady nie będę bawił się w prognozy, bo to jest w rękach wyborców. W kontekście przyszłości szkół to pochylimy się nad nią, gdy będzie tworzona strategia rozwoju szkół w powiecie na lata 2014–2020. Nie wiem dokładnie, kiedy dokument będzie gotowy, ale chcemy uniknąć daty zbliżonej do naboru do szkół, by nikomu nie szkodzić takimi planami. Na dziś powiem, że nie wiem, co dalej z łączeniem placówek. Zostawimy następcom coś w rodzaju testamentu, ale czy go wypełnią? Różnie może być. Na pewno dla nauczycieli naszych szkół taka sytuacja niepewności jest niekomfortowa i nie ułatwia pracy, dlatego przygotowanie takiej strategii ma głęboki sens. Póki co sądzę, że większość ma świadomość potrzeby podjęcia działań, tyle tylko, że nie u siebie, ale w innych szkołach.
– Zakłada pan, że powiat zrezygnuje z takiego scenariusza w ogóle?
– Moim zdaniem ruchy te są nieuniknione. Dowodem na to jest chociażby obecna sytuacja finansowa. Myślę, że w tej kadencji temat łączenia szkół nie zostanie już podjęty. Mówię to, czując się niezależny, bo akurat wśród mieszkańców mojego okręgu wyborczego, sprawa łączenia szkół nie budzi aż takich emocji. Rozumiem jednak kolegów z rady, zwłaszcza z Raciborza, gdzie temat ten może być przedmiotem rozgrywek politycznych w czasie wyborów.
– A pańska opinia jako oświatowca na temat funkcjonowania w Raciborzu przyszłości dwóch dużych zespołów szkół w miejsce obecnej sieci placówek?
– Proszę pamiętać, że w naszych dotychczasowych zamiarach było utworzenie jednego zespołu szkół ekonomiczno-usługowych na bazie Ekonomika i Zespołu Szkół Zawodowych. To jeszcze bardzo odległa wizja w porównaniu do scenariusza utworzenia dwóch dużych zespołów szkół. Ten scenariusz to kwestia bardzo odległej perspektywy. Wszystko musi być dobrze przemyślane. Kierunki muszą się zazębiać. Nie można tego robić na siłę. Liczyć będą się osiągnięte oszczędności i racjonalizacja wydatków. Tylko wtedy łączenie ma sens. Ekonomik z usługami pasują do siebie, ale Budowlanka do Mechanika już mniej. Ponadto trzeba pamiętać, że szkołę jest łatwo rozbić wskutek złej wewnętrznej atmosfery, dlatego grona pedagogiczne i uczniowskie dwóch placówek trzeba połączyć w umiejętny sposób. To będzie największe wyzwanie.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Ludzie
Radny Powiatu Raciborskiego.