Dlaczego w gminie Rudnik nie świecą lampy?
Grzegorzowice, Modzurów i Łubowice – to wioski, w których obecnie nie działa część oświetlenia ulicznego.
Właśnie od mieszkańców tych wiosek płyną sygnały, że nie mogą się oni doprosić napraw niedziałających lamp. Zapytaliśmy wójta Alojzego Pieruszkę co stoi na przeszkodzie. Okazało się, że powodem braku napraw jest brak umowy z firmą Tauron, dystrybutorem energii, który zarządza infrastrukturą oświetlenia publicznego.
– Jeszcze w zeszłym roku umowa z Tauronem polegała na tym, że co miesiąc zlecaliśmy im co trzeba naprawić przy ich urządzeniach na terenie gminy. Oni przyjeżdżali, naprawiali i za to mieli zapłacone – wspomina wójt. Z tego tytułu gmina rocznie ponosiła opłaty w wysokości około 20 tys. zł. Dostawca energii chciał aby od nowego roku zmienić zasady rozliczeń. – Zaproponowano, że gmina ma płacić ryczałtem około 70 tys. zł rocznie. W ramach tej opłaty Tauron będzie wykonywał wszystkie naprawy itp. – wyjaśnia Alojzy Pieruszka. Kwota wyliczona przez firmę ma związek z liczbą punktów oświetlenia na terenie gminy, jest jednak o 50 tys zł wyższa. – My nie jesteśmy w stanie wygospodarować takiej kwoty bez ograniczenia wydatków w innym sektorze budżetu – precyzuje wójt.
Gmina od października wymienia z Tauronem pisma i listy. Bez skutku. Urzędnicy przygotowują się na wejście na ścieżkę sądową, nie chcą się ugiąć przed wysokim rachunkiem. – Boimy się, że firma wykorzysta pozycję monopolisty na rynku, a jednocześnie zależy nam na wynegocjowaniu niższych cen – zdradza rąbek strategii. Tymczasem mieszkańcy za brak światła winią urząd gminy i wójta. – Wiedzą o tym również w Tauronie. Często naprawa polega na wymianie bezpiecznika, ale obecnie pracownicy firmy nie przyjmują od nas żadnych zgłoszeń do czasu podpisania nowej umowy – wyjaśnia ciemności drogowe wójt Pieruszka. Nikt inny nie może podjąć się naprawy gdyż cała instalacja jest własnością Tauronu. Włodarz gminy zapowiedział, że jeszcze w styczniu odbędzie się spotkanie z przedstawicielami dostawcy energii, mające na celu wyjście z impasu.
(woj)
Jedna roboczogodzina, na podstawie której pracownicy Tauronu rozliczali się z gminą kosztowała 200 zł. Przy prostych naprawach technicy potrzebowali około dwóch godzin pracy. Gmina chce nadal rozliczać się w ten sposób, pomimo że to i tak dość kosztowne rozwiązanie.