Bliski koniec ekobomby w stawie Kalina
W obecności Adama Liwochowskiego – zastępcy prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, Dawida Kostempskiego – prezydenta Świętochłowic oraz przedstawicieli wykonawców podpisano 3 lutego umowę na realizację robót związanych z oczyszczeniem i zabezpieczeniem przed powtórną degradacją stawu Kalina oraz rewitalizację terenów wokół tego zbiornika.
Skażony chemikaliami staw Kalina w Świętochłowicach przestanie być ekologiczną bombą i stanie się miejscem rekreacji. Przedsięwzięcie to jest największym tego typu w regionie i jednym z największych w Polsce.
Zadanie to zostanie dofinansowanie w 85 proc. z unijnych środków w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Wkład własny będzie pochodził z budżetu miasta i preferencyjnej pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
Projekt zostanie zrealizowany przez konsorcjum trzech firm: Przedsiębiorstwo Produkcyjno – Usługowo – Handlowe VIG z Dąbrowy Górniczej, Port Service z Gdańska i PPR Complex z Krakowa. Koszt inwestycji to niecałe 30 mln zł, o 22 mln zł mniej niż zakładały władze Świętochłowic.
Pierwsze prace ruszą od 1 marca i potrwają do końca lipca 2015 roku. Celem tego projektu będzie m.in. usuniecie i unieszkodliwienie co najmniej 20 tys. ton osadów zalegających na dnie stawu oraz rekultywacja i zagospodarowanie przyrodnicze 4,9 ha terenów zdegradowanych. Gmina zadba także o to, aby wokół stawu nasadzone zostały drzewa, krzewy, wykonano trawniki oraz aby zawartość fenoli lotnych w wodzie nie przekraczała 2 mg/l.
Pięciohektarowy staw Kalina uprzykrza życie mieszkańcom świętochłowickiej dzielnicy Zgoda od ponad dwudziestu lat. Z bezodpływowego, zanieczyszczonego fenolem zbiornika wydobywa się fetor. Głównym trucicielem były pobliskie zakłady chemiczne produkujące farby i lakiery. W pobliżu stawu usypano hałdę odpadów poprodukcyjnych, spływające z niej wody skaziły zbiornik. W poprzednich latach wielokrotnie próbowano ograniczać zanieczyszczenia ale bezskutecznie. Wokół hałdy powstał nawet ekran o głębokości 10-12 m, który okazał się jednak niewystarczającą barierą. Skażony pozostał też sam staw - na dnie zalega wciąż gruba warstwa chemicznego osadu. Teraz pojawiła się szansa na powrót stawu Kalina do życia.