Proboszcz z Czernicy żyje we wspomnieniach
Ks. Jan Kapołka przez wiele lat był proboszczem czernickiej parafii. Mieszkańcy zapamiętali go jako człowieka dobrego, skromnego i przy każdej okazji pstrykającego zdjęcia. Te zdjęcia właśnie zaprezentowane zostały w formie slajdów przez SDL Spichlerz.
W tym roku stowarzyszenie planuje przypomnieć mieszkańcom Czernicy i Łukowa postać ks. Kapołki poprzez różne wydarzenia. Pierwszymi z nich były wieczorne spotkania, na których pokazano część ze slajdów byłego proboszcza. Stowarzyszeniu udało się dotrzeć do tysięcy sztuk bezcennych fotografii, przechowywanych u różnych osób. Slajdy zostały wyczyszczone i zakonserwowane, aby nie utracić bezcennych obrazów. Podczas ostatnich spotkań mieszkańcy mogli podziwiać fotografie, przypominając sobie często swoje dzieciństwo, a także oglądając na zdjęciach również młodość swoich rodziców czy dziadków. Slajdowiskom towarzyszyły żywe wspomnienia księdza Kapołki, szczególnie jeżdżącego na motorowerze młodego księdza, robiącego zdjęcia na każdym kroku, starszych, młodszych parafian, uroczystości czy ważnych wydarzeń i życia codziennego. – Pamiętamy go jako bardzo dobrego i postępowego księdza. Ks. Kapołka szedł z duchem czasu i miał ogromne zrozumienie dla ludzi – wspominają parafianie.
Rzucany po świecie
Ks. Jan Kapołka urodził się w Mysłowicach. Jak często wspominał, po matce odziedziczył fascynację światem, a po ojcu codzienną dyscyplinę. Był rok 1919. Sześć lat później wstąpił do Szkoły Ćwiczeń przy Seminarium Nauczycielskim w Mysłowicach, a następnie do gimnazjum. W średniej szkole nauczył się m.in. języka greckiego i łaciny oraz odkrył w sobie nową pasję – fascynację książkami. Po gimnazjum zdał maturę i od razu wstąpił do Seminarium Duchownego w Krakowie. Jego drogę do kapłaństwa przerwała okupacja i zamknięcie przez Niemców seminarium. To jednak nie zraziło młodego Kapołki, który kontynuował studia najpierw w Widnawie, później w Fuldzie i ostatecznie we Wiedniu, gdzie trafił później do robót przymusowych w fabryce żelaza. Jego historia zatoczyła koło i studia ukończył na Uniwersytecie Jagiellońskim, a święcenia kapłańskie przyjął w grudniu 1945 roku również w Krakowie. Po prymicjach dostał przydział na parafię w Krasowach, a później do Lysek w zastępstwie chorego proboszcza. Zanim dotarł do Czernicy służył w Rudzie Śląskiej, Janowie, Piekarach i Tychach, gdzie otrzymał zadanie budowy kościoła.
Stres powodem cukrzycy
W czasie PRL ciężko było wybudować nowy kościół. Jeszcze ciężej było w Tychach, gdzie budowniczy musiał pogodzić rodowitych Ślązaków z napływającymi za pracą głównie z Kresów Wschodnich nowymi mieszkańcami. – Ileż napięć musiał przeżyć! Większość spraw ślubnych musiała przejść przez dykasterie kurii biskupiej, bo większość ślubów zawierały osoby, które nie miały dokumentów jak metryki chrztu. Nie wiem, czy jest parafia na Śląsku, która miałaby tak wiele nazwisk w księdze metryk zastępczych, jak parafia tyska. Budowa kościoła rodziła się w bólach i to już w fazie projektowania. Projekt kościoła wywołał entuzjazm w kręgu inteligencji, natomiast dezaprobatę ze strony księży, komunistów i ludu, którzy nie rozumieli nowej sztuki, nowej formy wyrazu przeżyć religijnych. Jeszcze do dziś są ludzie, którzy pytają, kiedy zostanie usunięty wizerunek Chrystusa ukrzyżowanego. Kiedy ks. Jan odchodził do Czernicy, odszedł z pierwszymi objawami cukrzycy. Tak bowiem zareagował jego organizm na przeżywane stresy i zmartwienia – mówił ks. Engelbert Ramola w homilii na pogrzebie ks. Kapołki w 2001 roku.
Pełen autoironii
Proboszczem Czernicy ks. Jan został mianowany we wrześniu 1963 roku. Od tego czasu przez 25 lat troszczył się o dusze mieszkańców, jednocześnie troszcząc się o dokumentację historyczną. – Lubił się śmiać i żartować, ale również okazywać wdzięczność za każdy akt doznanej życzliwości i dobroci. Cechowała go zdolność do autoironii, czemu dał wyraz na zaproszeniu, które wysłał do gości z okazji 50-lecia kapłaństwa, gdzie na tytułowej stronie wypisał słowa „Niepoważnie, za to śmiesznie, czyli ostatnia parada duchownego dziada” – wspominał na pogrzebie ks. Ramola. Choć nie dawał tego po sobie poznać, podczas posługi w czernickiej parafii choroba coraz bardziej dawała się we znaki księdzu Kapołce, jednak najtrudniejsze dni miały dopiero nadejść.
Wycieczki do Raciborza
W 1987 roku przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Łaziskach Górnych, gdzie utracił zdolność poruszania się i wzrok. W Łaziskach zmarł 12 stycznia 2001 roku. Duchowny tak zżył się z Czernicą, że jego ostatnią wolą było pochowanie jego doczesnych szczątków na czernickim cmentarzu. Tam odbył się jego pogrzeb 17 stycznia 2001 roku. Mieszkańcy Czernicy i Łukowa wiedzą, że ich były proboszcz był z zamiłowania nie tylko fotografem, ale również bibliofilem. Najpierw trudził się, aby zdobyć jak najwięcej ciekawych książek, później pochłaniał je w całości i katalogował w swoich zbiorach. – We wspomnieniach mieszkańców, do których udało nam się dotrzeć, pojawiają się relacje ówczesnych chłopców, których zapraszał na wycieczkę do Raciborza. Dla chłopców było to często wielkie wydarzenie, możliwość zwiedzenia ciekawego miasta i skosztowania, niekiedy po raz pierwszy w życiu, arbuza. Ukryty powód zabierania chłopców na wycieczkę był taki, że ksiądz zamawiał w miejscowych księgarniach wiele książek. Chłopcy później pomagali mu te książki nosić – informuje Agnieszka Pytlik, wiceprezes Stowarzyszenia Spichlerz.
Biblioteka w bibliotece
Z przekazów mieszkańców wynika, że książki trafiały do księdza często seriami, nawet po kilkanaście sztuk tej samej pozycji. Część z nich była później rozdawana w formie prezentów, a reszta skrupulatnie katalogowana i włączana do księgozbioru. Po przejściu na emeryturę biblioteka byłego proboszcza trafiła do czernickiej filii Gminnej Biblioteki w Gaszowicach. – Ten księgozbiór mamy w naszych zbiorach do dnia dzisiejszego. To jakby biblioteka w bibliotece. Choć niektóre pozycje uległy już przedawnieniu, czytelnicy nadal większość z nich wypożyczają – informuje Ewa Kowol z czernickiej biblioteki. Warto wspomnieć, że postać księdza Kapołki inspiruje także młodych ludzi. W rybnickim IV Liceum Ogólnokształcącym powstaje obecnie konkursowy film, w którym bohaterami są mieszkańcy Czernicy wspominający księdza.
Szymon Kamczyk