Państwo zniszczyło mu studnię, zaproponowało śmieszne odszkodowanie... i jeszcze chce potrącić z niego podatek
Zderzenia z bezdusznym aparatem doświadcza pan Henryk ze Skrzyszowa. Osób poszkodowanych w związku z budową autostrady jest więcej.
O mieszkańcach ulicy 1 Maja domagających się od Skarbu Państwa odszkodowania za zniszczone w trakcie budowy Autostrady A1 mienie pisaliśmy już na naszych łamach kilka razy. Przypomnijmy, grupa mieszkańców uważa, że w trakcie budowy odcinka Autostrady A1 na skutek ruchu ciężkich pojazdów uszkodzone zostały ich domy. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad niezmiennie twierdziła, że odszkodowania się nie należą. Ostatnio częściowo zmieniła zdanie. Zaproponowała niektórym mieszkańcom ugody w sprawie odszkodowania za studnie, z których zniknęła woda. Taką ugodę dostał m.in. Henryk Herman. I nie kryje wzburzenia. Tak wysokością kwoty, która wynosi 4,7 tys. zł oraz tym, że państwo każe zapłacić od niej podatek dochodowy. - To skandal. Mam płacić podatek za odszkodowanie przyznane przez organy administracji państwowej za szkody poniesione w wyniku działań tychże organów – nie kryje oburzenia Henryk Herman. Sytuacja wygląd mniej więcej w ten sposób, jakby sąsiad pana Henryka coś mu zniszczył, później zobowiązał się do zapłaty odszkodowania, ale zarazem zażądał, by odpalił mu część tego odszkodowania. Groteska, więc trudno się dziwić oburzeniu Henryka Hermana. Zapytanie w tej sprawie wysłaliśmy do Ministerstwa Finansów. To odpowiedziało nam, że jeśli odszkodowanie przyznane przez GDDKiA nie mieści się w zakresie któregokolwiek ze zwolnień wymienionych w ustawie o podatku dochodowym, to tym samym podlega opodatkowaniu. - W przypadku wątpliwości co do zasadności, czy też sposobu opodatkowania otrzymanego odszkodowania czytelnik powinien zwrócić się ze stosownym wnioskiem do dyrektora właściwej Izby Skarbowej – odpowiedzieli nam urzędnicy ministerstwa. W tym wypadku chodzi o Izbę w Katowicach, do której również wysłaliśmy zapytanie w tej sprawie. Niestety mimio upływu dwóch tygodni, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Można wnioskować o ulgę
- W przypadkach uzasadnionych ważnym interesem podatnika lub interesem publicznym właściwy dla podatnika naczelnik urzędu skarbowego może udzielić ulgi w spłacie zobowiązania podatkowego, m.in. poprzez odroczenie terminu płatności podatku lub rozłożenie zapłaty podatku na raty, odroczenie lub rozłożenie na raty zapłaty zaległości podatkowej wraz z odsetkami za zwłokę, umorzenie w całości lub w części zaległości podatkowej, odsetek za zwłokę lub opłaty prolongacyjnej. Decyzje w tej sprawie podejmowane są wyłącznie na wniosek podatnika i mają charakter uznaniowy – wyjaśniają urzędnicy Ministerstwa Finansów.
Za to odszkodowanie studni nie wybuduje
W propozycji GDDKiA Henryka Hermana zbulwersował jeszcze jeden jej zapis, świadczący jego zdaniem o tym, że drogowcy chcą wykiwać tych, którzy domagają się odszkodowań nie tylko za studnie, ale przede wszystkim za uszkodzone domy. Do ugody wpleciony został punkt, w którym GDDKiA zaznaczyła, że jej podpisanie oznacza rezygnację z jakichkolwiek innych w stosunku do niej roszczeń. - Prawnik stwierdził, że podpisanie takiej ugody zamknęłoby mi drogę do ubiegania się o odszkodowanie za uszkodzony dom – mówi pan Herman. Dlatego odesłał ugodę z adnotacją, w której domagał się zwiększenia kwoty odszkodowania oraz usunięcia zapisu o rezygnacji z innych roszczeń. Na ten ostatni punkt GDDKiA przystała. Kwoty odszkodowania jednak nie zmieniła. W dalszym ciągu proponuje nieco ponad 4,7 tys. zł brutto. W piśmie do pana Henryka wyjaśnia, że kwota ta wynika z operatu szacunkowego, opracowanego przez uprawnionego rzeczoznawcę. - Opracowanie zawiera niezbędne badania rynku w zakresie wykonania studni wraz z oprzyrządowaniem – czytamy w piśmie. Henryk Herman nie może tego zrozumieć. - Pytałem fachowców. Za te pieniądze prawdopodobnie nie uda mi się kupić nawet wszystkich potrzebnych kręgów, nie mówiąc o budowie studni. Tym bardziej, że w związku z budową autostrady poziom wód znacznie się obniżył w całej naszej okolicy i teraz, żeby dotrzeć do wody trzeba kopać głębiej – mówi pan Herman.
Pozostawiony samemu sobie
Dlatego ugody nie zamierza podpisywać. Chce dalej walczyć o swoje, chociaż przyznaje, że jest zmęczony kilkuletnią korespondencją z GDDKiA. Być może pozostanie mu jedynie proces cywilny. Jego wynik jest jednak niepewny. Budowa autostrady dobiegła już końca (nie licząc sławnego mostu) i udowodnienie czegokolwiek inwestorowi może być kłopotliwe. Ze swoim kłopotem pozostanie więc najprawdopodobniej sam.
Artur Marcisz