Rybnickie firmy mogą bezkarnie łamać prawo
Rada miasta zaopiniowała skargę firmy Komart na prezydenta Adama Fudalego. Knurowska firma zarzucała prezydentowi brak kontroli nad gospodarką komunalną w mieście. Rajcy uznali, że Fudali kontrolę ma. Mimo tego, że od miesięcy w Rybniku łamie się prawo.
Choć rada miejska większością głosów odrzuciła skargę (Platforma Obywatelska uznała bowiem skargę Komartu za zasadną), sprawa daleka jest od zakończenia. –Toczy się postępowanie administracyjne. Jeśli rybnicka instalacja przeróbki odpadów nie będzie uznana za regionalną instalację, będziemy musieli na rybnickie firmy nałożyć kary. Chyba, że do tego czasu dojdzie do przekształcenia – mówi Fudali. – Wobec tego, rybnickie firmy dzisiaj bezkarnie łamią ustawę o gospodarce odpadami? – pytamy. – Tak, można tak powiedzieć – przyznaje bez wahania Adam Fudali.
Cała sprawa ujrzała światło dzienne we wrześniu zeszłego roku, gdy okazało się, że rybnickie śmieci nie trafiają tam gdzie powinny – czyli do regionalnej instalacji obróbki odpadów komunalnych w Knurowie, której właścicielem jest firma Komart. Gdzie zatem trafiały? Do rybnickiej instalacji firmy Sego. Spółka ta jest firmą-córką Best EKO – jednego z członków konsorcjum, które zajmuje się w naszym mieście wywozem śmieci po wejściu w życie tzw. „ustawy śmieciowej” nakładającej na obywateli obowiązek segregacji pod groźbą dużo większych opłat za wywóz odpadów komunalnych.
Od tego czasu – czyli od września – firma Komart jest w stałym konflikcie z urzędem miasta oraz z konsorcjum Trans-gór – Best EKO, gdyż – jak wynika z informacji pozyskanych od skarżącej strony, od lipca do połowy września ani jeden wóz z odpadami z Rybnika nie zjawił się w Knurowie. Magistrat o całej sprawie wiedział od początku, przymykając oko i licząc, że rybnicka instalacja szybko uzyska status regionalnej. Dzisiaj – mimo starań firmy Sego – sprawa nie jest taka pewna, a nad rybnickimi firma wisi widmo kar. Pierwsza, jest śmiesznie niska, wynosi bowiem 5 tysięcy złotych. Druga kara – jeśli firma nie zaprzestanie nielegalnych działań – jest bardzo bolesna. Wiąże się bowiem z zerwaniem kontraktu. – To bardziej zabolałoby miasto, gdyż konieczne byłoby rozpisanie nowego przetargu, a w konsekwencji przez pewien czas nie miałby kto wywozić śmieci z Rybnika – mówi Fudali. – To czarny scenariusz i na razie nawet nie bierzemy tego rozwiązania pod uwagę – dodaje. O całej sprawie będziemy na bieżąco informować.
(mark)
Ludzie
Były prezydent i były przewodniczący Rady Miasta Rybnika