Ino Dizajn, czyli jak zarobić na kreplach i apluzynach
Dobry pomysł, trochę spontaniczności i nienarzekanie na to, że w Polsce nic nie da się zrobić. Do tego biznesowy zmysł połączony z pasją i entuzjazmem. Tak mniej więcej wygląda przepis na sukces młodej rybniczanki, która stworzyła Ino Dizajn – firmę projektującą między innymi koszulki, torby na zakupy czy magnesy na lodówkę. Wszystkie produkty mają wspólny mianownik: tworzone są w duchu śląskiej kultury.
Lygej, klapsznita i szwarnota
Mieszkająca w Rybniku Natalia Meisner ma 27 lat, głowę pełną pomysłów i żyłkę do interesów. Swój biznes prowadzi w małym pokoju w domu teściów. Parę metrów kwadratowych. Biurko, komputer, stojak z wieszakami i kilka innych niezbędnych narzędzi pracy. Właśnie tak „od kuchni” wygląda Ino Dizajn – firma proponująca swoim klientom produkty codziennego użytku z solidną domieszką śląskości. To tutaj powstają oryginalne koszulki, torby, poszewki na poduszki, kartki okolicznościowe, naklejki na samochód czy magnesy na lodówkę. Na czym polega niepowtarzalność tych towarów? Każdy jest solidnie podrasowany śląskim dizajnem, a ściślej mówiąc – śląskim słowem. I tak mamy do wyboru na przykład poszewkę na poduszkę z napisem „lygej”, torbę na zakupy z „klapsznitom”, czy koszulkę „szwarnota”. A to tylko część z całego asortymentu, który nieustannie się powiększa. – Proces twórczy? Trudno to opisać. Pomysły same przychodzą mi do głowy. Przy wyrobie produktów współpracuję z kilkoma firmami, które pomagają przy produkcji mojego asortymentu. Wszystko co powstaje w Ino Dizajn jest w duchu naszej śląskiej kultury, ponieważ kocham Śląsk i kocham tu mieszkać. Chociaż szczerze przyznaję, że nie potrafię zbyt dobrze godać. Ale na szczęście nie przeszkadza mi to w projektowaniu nowych produktów – wyjaśnia Natalia Meisner.
Tako robota...
Pomysłowa rybniczanka jest doskonałym przykładem na to, że tuż po studiach młody człowiek nie jest skazany na bezrobocie. A łącząc wiedzę, pasję i ciężką pracę, można stworzyć coś swojego. Coś, z czego można się utrzymać i co daje sporą satysfakcję. – Po ukończeniu studiów na ASP w Katowicach przez chwilę rozglądałam się za pracą w różnych firmach. Byłam nawet na kilku rozmowach, ale szybko doszłam do wniosku, że tak naprawdę chciałabym stworzyć coś swojego i pracować dla siebie – wyjaśnia właścicielka Ino Dizajn. Droga do własnej działalności wiodła przez rybnicki urząd pracy. Najpierw trzeba było zarejestrować się jako osoba bezrobotna. Kolejny etap to wypisywanie i składanie wniosków o dofinansowanie do założenia firmy. Starania zakończyły się sukcesem. Właśnie dzięki temu powstało Ino Dizajn. – Firmę prowadzę sama, choć nie ukrywam, że mam dużą pomoc i wsparcie od mojej rodziny, najbliższych przyjaciół, a przede wszystkim od mojego kochanego męża. Prowadzenie działalności to nie jest łatwa sprawa. Trzeba być bardzo dobrze zorganizowanym, a ja nigdy taka nie byłam – przyznaje z rozbrajającą szczerością młoda projektantka, po czym dodaje: – Początki oczywiście nie należały do łatwych, ale na szczęście nauczyłam się organizować sobie czas i powoli zaczynam to wszystko ogarniać – mówi rybniczanka.
Kaj jo je? 320 metrów pod ziemią
Ino Dizajn istnieje na rynku od roku. Produkty można oglądać na fejsbukowym profilu firmy, a zamówienia składać mailowo. Dzięki współpracy z kilkoma sklepami towary sygnowane marką Ino Dizajn znajdziemy w Rybniku przy ulicy Sobieskiego, w dwóch punktach w Katowicach oraz w kopalni Guido w Zabrzu. – Jednak najpierw należy zjechać 320 metrów w dół – zaznacza z uśmiechem Natalia Maisner. A powodów do radości nie brakuje. – Ino Dizajn cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Przyznam szczerze, że po roku istnienia nie spodziewałam się tak wielu klientów. Ludzie piszą do mnie bardzo miłe słowa, co ogromnie mnie cieszy. Staram się aby każdy mój klient był zadowolony – przekonuje właścicielka. Czy wśród całego asortymentu któryś z produktów cieszy się największym zainteresowaniem? Okazuje się, że jak przysłowiowe ciepłe bułeczki schodzą koszulki z nadrukiem „Kaj jo je”. – Ten motyw cieszy się dużym powodzeniem zarówno u kobiet jak i u mężczyzn – twierdzi pani Natalia.
W kolejce byfyje i szranki?
Plany rozwoju firmy są bardzo ambitne. Dotyczą one zarówno poszerzenia asortymentu jak i stworzenie kolejnych miejsc sprzedaży: w wirtualnym i realnym świecie. – Moim marzeniem jest mały stacjonarny sklepik, ale wszystko jeszcze przede mną. Jednak już niebawem pojawi się sklep internetowy – tłumaczy projektantka i zapowiada, że dostępna będzie także większa różnorodność towarów. Razem z mężem projektują bowiem meble, które być może, za jakiś czas, również staną się jednym z produktów Ino Dizajn. – Asortyment będzie się na pewno powiększał, ponieważ mam wiele pomysłów. Ale nie będę zdradzać co konkretnie mam w planach – zapowiada tajemniczo rybniczanka. Pewne jest jedno: Ino Dizajn to firma, która znalazła swoje miejsce na rynku i trafiła w gusta konsumentów. – Uważam, że zapotrzebowanie na regionalne produkty jest coraz większe, a w Ino Dizajn można znaleźć sporo interesujących i oryginalnych produktów nawiązujących do lokalnego folkloru – podsumowuje Natalia Meisner, o której twórczości z pewnością jeszcze nie raz usłyszymy.
Kuba Pochwyt
I tacy ludzie są w tym kraju potrzebni,życzę powodzenia w biznesie i coraz większych sukcesów...zawsze o tym mówiłem lepiej mieć swoje 100zł z pasji niż 100zł od pazernego prywaciorza za 14 godzin pracy dziennie.
jeee te Rybniczanki sa fajne... :D oferuja sie jako model na nowa kolekcje od P. Natali :)))