Riposta posła Chmielowskiego w sprawie Kanału Odra-Dunaj
W ostatnim czasie w „Nowinach Raciborskich” nawiązała się swego rodzaju polemika na temat możliwości i potrzeby budowy kanału Odra – Dunaj, którego jestem orędownikiem. Chciałbym się odnieść do słów posła Siedlaczka, tak by kontynuować tę wymianę opinii. Raciborzanie na to zasługują
Zadaniem rządu RP nie jest być pierwszym źródłem informacji. Jego zadaniem jest dbanie o stabilny rozwój Państwa i zapewnienie godziwych warunków do życia i funkcjonowania obywateli Polski. Ja wiem, że rząd Donalda Tuska nie jest pierwszym źródłem informacji w sprawie kanału Odra – Dunaj. Te informacje są niepełne i już mocno zjełczałe. A co gorsza, najprawdopodobniej na podstawie tych już nieaktualnych informacji rząd będzie podejmował decyzje w sprawie przyszłości Odry. A bez politycznej chęci przyswojenia nowej wiedzy, decyzja ta może być znamienna w skutkach dla Polski. Przede wszystkim ekonomicznych.
Dziwię się, że Premier Tusk, w końcu Gdańszczanin i historyk, nie zauważa (albo nie chce zauważać) korzyści płynących (w sensie dosłownym) z zagospodarowanej rzeki. Przecież historycznie rzeka = rozwój. Dlaczego w teraźniejszości ma być inaczej? Kilkanaście tysięcy miejsc pracy w czasie uregulowania Odry do standardów V klasy żeglowności, kilka tysięcy miejsc pracy przy szeroko rozumianej „obsłudze” Odry i ruchu żeglugowego, rozwój gospodarczy i przemysłowy na całej długości Odry (740 km dla potencjalnych biznesów), rozwój turystyki i całkowite uregulowanie kwestii bezpieczeństwa przeciwpowodziowego i gospodarki wodnej w całej zlewni Odry. Mowa tu jest o ok. 30% powierzchni Polski (110 tyś km2 do 312 tyś km2). I za to wszystko może zapłacić Unia Europejska. W 85%. Z samych opłat tranzytowych ruchu towarowego po Odrze w klasie V, Skarb Państwa może uzyskać 4 mld PLN rocznie. A gdzie wpływy z PIT i CIT z nowo powstałych firm i miejsc pracy? Która inna inwestycja zapisana w „Strategii Rozwoju Polski do 2020” ma mieć wkład własny na poziomie 15%? Czy ignorowanie tych argumentów to rzetelne dbanie o rozwój kraju?
Dziwię się też posłowi Henrykowi Siedlaczkowi. W końcu to jest człowiek z tej ziemi, tu stąd. Od 10 lat poseł na Sejm, od 7 lat mający wpływ na realną politykę Państwa, kolega klubowy większości członków Rady Ministrów i co najmniej połowy sekretarzy stanu. Dziwię się samorządowcowi, człowiekowi, któremu zaufało 20000 ludzi w ostatnich wyborach. Ludzi, dziś często bez pracy, którzy codziennie żyją z Odrą jako sąsiadem, dla których powódź stulecia to nie artykuł z gazety tylko gorzkie do dziś wspomnienia. I mając to wszystko, takie zaplecze partyjne i doświadczenie polityczne, poseł Siedlaczek przez 10 lat nie „ugrał” w sprawie kanału Odra – Dunaj absolutnie nic. NIC. Już nawet nie dla Polski, ale dla swoich wyborców, swoich sąsiadów. NIC. W 10 lat ta droga wodna już by była. I jeszcze twierdzi publicznie, że jedyny sposób na przetrwanie Raciborza, Wodzisławia Śląskiego, i ich gmin to są „gruszki na wierzbie”. Te gminy i miasta bez Odry umrą, padną powolną ale niechybną „śmiercią” z powodu wyludnienia, bezrobocia, braku perspektyw, braku inwestycji. To samo zresztą stanie się w Czechach. Zostanie „dzika” Odra i piękne wspomnienia. To już dziś się dzieje na Opolszczyźnie.
Czesi, nasi południowi bracia, już są świadomi tego procesu i jego konsekwencji. I są zdecydowani i zdeterminowani do budowy kanału Odra – Dunaj. Mimo, że są małym krajem a do wykopania mają prawie 200 km kanału i pokonanie przewyższeń terenu rzędu 300 metrów. To jest kilkadziesiąt śluz i instalacji mostowych. Ogromne koszty, być może większe niż w Polsce. I oni chcą to robić. Muszą. I mają tego świadomość. Złota zasada czeskiej dyplomacji mówi: Czechy muszą mieć dostęp do morza. Teraz kartą bitą ma być Bałtyk. I porty w Szczecinie i Świnoujściu. Potwierdza to chociażby obecność przedstawicieli tych portów na liście osób, które podpisały Memorandum w sprawie kanału Odry-Dunaj. Zostało ono przedstawione przez Prezydenta Republiki Czeskiej, Milosa Zemana, w dniu 26.02.2014 roku w Parlamencie Europejskim w Strasbourgu. Nawet bez Odry Czesi przekopią się do Dunaju, bo to otworzy im dostęp do rynków zbytu całej południowej Europy. Nieprawdą są zatem twierdzenia, że strona czeska porzuca lub zawiesza ten projekt. Prawdą jest twierdzenie, że władze Polski w ogóle nie interesują się tym projektem. Wśród podpisanych pod strasbourskim Memorandum Polaków są: Kapitan żeglugi śródlądowej – człowiek, który zjadł przysłowiowe zęby na Odrze, wspomniani już przedstawiciele portów Szczecin – Świnoujście, doradca ds. Odry przy Prezydencie Kędzierzyna – Koźla, europosłowie Gierek i Liberadzki oraz jeden (słownie: jeden) poseł na Sejm RP. W dodatku z opozycji. Piotr Chmielowski. Próżno szukać nazwisk: Komorowski, Tusk, Bieńkowska, Piechociński czy chociażby Siedlaczek.
A 2014 to ostatni rok dla rządu Premiera Tuska by rozpocząć procedury, które umożliwią wykorzystanie wsparcia finansowego Unii Europejskiej w tym projekcie. Drugiej szansy nie będzie. Albo teraz albo najprawdopodobniej nigdy. Czas na decyzje, Panie i Panowie, Włodarze Polski. „Przytulamy” 6 mld euro i robimy odrzańskie eldorado czy poddajemy się bez próby wejścia na wyższy poziom cywilizacyjny? Piłka jest po Waszej stronie. A zegar tyka.
Ludzie
Były poseł na Sejm RP, radny sejmiku śląskiego, senator XI kadencji
Poseł na Sejm VII kadencji.
Ma przynajmniej wizję w przeciwieństwie do sklerotyka którego wszyscy znamy.
dlaczego poseł nie uderza w powiat głubczycki? ile tam było spotkań, kanał nie będzie nigdy przebiegać przez powiat raciborski!!!!!!!!!