W rybnickim szpitalu znów wrze
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku trwa spór pomiędzy sanitariuszkami i salowymi a Hospital Serwis Partner działającą w strukturach firmy Impel.
Pracownice, mimo że mają umowy na czas nieokreślony, otrzymują propozycje zmian warunków pracy. – 17 marca zostałam wezwana przez panią menedżer. Podczas spotkania usłyszałam, że albo przyjmę pół etatu albo mam zacząć leczyć się psychiatrycznie, uzyskać grupę inwalidzką i wtedy będę nietykalna – opowiada jedna z sanitariuszek, które chcą zachować anonimowość.
Załatw grupę inwalidzką
Firma Impel od styczniu 2013 r., w ramach outsourcingu, czyli wydzielenia ze struktury organizacyjnej przedsiębiorstwa niektórych realizowanych przez nie samodzielnie funkcji i przekazanie ich do wykonania innym podmiotom, przejęła część personelu – głównie sanitariuszki i salowe, które na początku pracowały na takich samych warunkach, jakie miały będąc zatrudnione przez szpital. To zmieniło się jednak bardzo szybko. – W lipcu 2013 roku straciłyśmy dodatek za wysługę lat oraz za pracę w dni świąteczne. Trudno. To było dla nas bolesne, ale każdy chce mieć pracę, więc zaciskałyśmy zęby. Ale teraz nie zamierzamy już milczeć. Przecież my, za najniższą krajową, wykonujemy bardzo ciężką i odpowiedzialną pracę. Zajmujemy się chorymi ludźmi – żali się pracownia firmy Impel.
Sanitariuszki i salowe na rozmowy o nowych warunkach pracy wzywane są pojedynczo. – Byłam mocno zaskoczona propozycją, którą usłyszałam. Miałam napisać oświadczenie, że z powodów rodzinnych chcę przejść na ¼ albo ½ etatu. Oczywiście pracować miałabym tyle co do tej pory, z tym że cześć zajęć wykonywałabym na umowę zlecenie. Dowiedziałam się również, że jeżeli się nie zgodzę na tę propozycję, zostanę oddelegowana do pracy w Chorzowie – relacjonuje sanitariuszka z 20-letnim stażem pracy, która, tak samo jako jej koleżanka, usłyszała, że może starać się o grupę inwalidzką i wtedy nie będzie problemu z zatrudnieniem na cały etat. – Nie wiem co mamy o tym myśleć. Zarabiamy tak mało. Nasze składki na emeryturę są bardzo niskie. Teraz mają jeszcze spaść. To nie do przyjęcia. A z tą grupą inwalidzką, to już w ogóle nie wiem o co chodzi. Przecież nie jestem chora. Wie to również pani menedżer, bo na odchodne usłyszałam, żebym czasami nie robiła się śmieszna i nie poszła na L4 – opowiada sanitariuszka. Inna dodaje: – Ja oznajmiłam, że dobrowolnie nie zrezygnuję z umowy o pracę. Powiedziałem, że jak ich na mnie nie stać, to niech dadzą mi trzymiesięczne wypowiedzenie i zwolnią. Przecież my nie walczymy o podwyżki. Chcemy żeby zostało, tak jak było do tej pory – tłumaczy. Niektóre pracownice, które odmówiły napisania oświadczenia o zmianach warunków pracy, usłyszały od menedżerki wprost: „jeżeli pani nie napisze tego oświadczenia, pójdzie pani na bruk, a tego przecież nie chcemy”.
Białe niewolnictwo
Sanitariuszki i salowe szukają wsparcia gdzie tylko się da. Również w związkach zawodowych, chociaż oficjalnie do żadnych nie należą. – Dziewczyny, które otrzymują obecnie te bandyckie propozycje, to przecież byłe pracownice rybnickiego szpitala i byłe nasze członkinie. Płaciły składki często przez 20 lat. Dlatego jako NSZZ Solidarność postanowiliśmy wziąć je w obronę. One nie mają swoich związków zawodowych. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby zostawić je bez pomocy. Mam zresztą poparcie wszystkich związków działających w szpitalu, aby walczyć w ich imieniu – mówi Piotr Rajman, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ Solidarność. Tłumaczy również, że w jego opinii firma Impel proponując takie zmiany, łamie prawo. – Cała sytuacja przypomina mi czasy głębokiej „komuny”. Dziewczyny wzywane są pojedynczo i poddawane presji. A przecież wszystko co jest związane ze zmianami w umowach o pracę, powinno być transparentne. Kodeks pracy dotyczy przecież wszystkich. A w nim jest zapis, że jeżeli zostały nawet zmienione warunki pracy – z umowy o pracę na umowę zlecenie, ale nie zmienił się pracodawca ani zakres obowiązków, to cały czas działają zasady jak w umowie o pracę. Problem w tym, że często trzeba tego dochodzić w sądzie – tłumaczy Rajman i dodaje: – Firmie Impel chodzi o to, żeby oszczędzić na kosztach pracy. To oczywiste. Jednak sposób w jaki postępują z pracownicami jest nie do przyjęcie. Niestety, taki schemat jest narzucony z góry. Przecież to nie dotyczy tylko naszego szpitala – mówi związkowiec, przytaczając przykład szpitala w Raciborzu. Tam również, ta sama firma, próbowała zmuszać pracownice to zrzekania się umów o pracę, na rzecz umowy zlecenia. – To co się dzieje, to białe niewolnictwo – kończy Rejman.
PIP pomoże?
Kilka tygodni temu pisaliśmy o propozycji drastycznych obniżek płac w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rybniku. Wtedy sprawa dotyczyła pracowników zatrudnionych bezpośrednio przez szpital. Obecnie problem mają ci, zatrudni przez firmę zewnętrzną. – Pamiętam, że kiedy sanitariuszki i salowe przechodziły do firmy Impel, ówczesny dyrektor Kasprzak powtarzał, że szpital będzie miał oszczędności, a pracownice na 100 proc. nic nie stracą. Nigdy nie wierzyłem w ani jedno słowo tego pana. Jak widać miałem rację – twierdzi Rajman. Związki zawodowe powiadomiły już o całej sprawie Państwową Inspekcję Pracy. Ta obiecała kontrolę. Sanitariuszki pracujące w rybnickim szpitalu, liczą, że PIP wykaże wszystkie nieprawidłowości. Na razie jednak muszą uzbroić się w cierpliwości i robić swoje. Co nie jest proste. – Obecnie pracujemy pod ogromną presją. Trudno skupić się na swoich zadaniach. Ja po spotkaniu z panią menedżer nie spałam całą noc. Na drugi dzień powinnam iść do lekarza, a nie do pracy – mówi na zakończenie sanitariuszka z WSS 3.
Marek Pietras
OŚWIADCZENIE FIRMY IMPEL
Ze względu na bardzo trudną sytuację finansową szpitala, który przez wiele miesięcy zalegał z płatnościami na rzecz naszej firmy, szukamy rozwiązań optymalizujących realizowane na rzecz klienta procesy. Podjęliśmy określone decyzje kadrowe, które mają na celu przede wszystkim zachowanie miejsc pracy przez osoby realizujące usługę na rzecz szpitala. Działania te są zgodne z obowiązującym prawem i zapewniają prawidłową realizację usługi na rzecz klienta, a przez to są gwarancją bezpieczeństwa pacjentów i personelu szpitala.
Kamila Bawolska-Juszczak PR Manager Biuro Komunikacji Impel S.A.
To kolejna odsłona bankrutowania po kawałku z nadzieją , ze jeszcze się da zaczarować koniunkturę . Problemem firmy sprzątającej jest to , że szpital nie płaci . Może trzeba się wziąć na odwagę , ogłosić bankructwo i szpital sprywatyzować . Na razie nie ma widoków na istotne podnoszenie kontraktu z NFZ.
Myślę, że kierownictwo powinno przejść na umowę śmieciową. To w najlepszym przypadku. To w najlepszym przypadku, bo skoro tak fatalnie administrują firmą, to powinni być wylani na zbity pysk