Prezydenta Lenka dziwią praktyki firmy Dragados
- Nie wiem dlaczego hiszpańska firma nie wzięła udziału w otwartych spotkaniach nt. Zbiornika Racibórz, choć miała być tam obecna - mówił na ostatniej sesji rady miasta Mirosław Lenk. Miasto ma z nią kontakt tylko w formie listownej.
Spotkania informacyjne dla mieszkańców (na Batorego i w G2 na Ostrogu) jakie urząd miasta zorganizował wspólnie z RZGW miały być trójstronne - z udziałem firmy wykonawczej. Ale jej przedstawiciela zabrakło na obu. - Trochę dziwną ma taktykę ta firma. Zwykle wykonawcy robót nie odmawiają kontaktu z użytkownikami i osobami zainteresowanymi. W Raciborzu występuje zaniepokojenie mieszkańców związane z drogami transportu materiałów na budowę Zbiornika Racibórz, wpływem przyszłego obiektu na klimat w regionie czy problemami rolników. Rozmowy na te tematy się odbywają ale tylko na linii firma-inwestor - wyjaśniła radnym prezydent Raciborza Mirosław Lenk.
To nie pierwszy raz jak Dragados unika lokalnego rozgłosu - jeszcze przed rozpoczęciem prac budowlanych przedstwiciele wykonawcy nie przyjęli zaproszenia miejscowych przedsiębiorców na biznesowy obiad w Markowicach.
W RZGW tłumaczą postawę Hiszpanów polityką wielkiej korporacji. Augustyn Bombała szef biura wdrażania projektu wspomina przy okazji pytań o Dragados, że jej szefem jest prezes słynnego klubu piłkarskiego Real Madryt i jest to europejski potentat w branży budowlanej.
Zabrzmi to smutno, ale mają pana prezydenta w dupie. Pan sobie może co najwyżej pogadać, poskarżyć się do prasy, bo ani nie jest pan inwestorem, ani właścicielem terenu inwestycji. Jest pan tylko administratorem niewielkiego terenu związanego z inwestycją - nawet nie terenu inwestycji. Czyli dla inwestora - nikim. Po co więc jałowe spotkania? Jest pozwolenie na budowę, jest finansowanie, co wniosą spotkania z panem? Nic. Takie działanie powinien pan pamiętać - na przykład związane z przeznaczeniem terenu po basenie na Bema. Niech pan sobie przypomni, jak pan wtedy konsultował społecznie te zamysły i plany. Teraz wraca to do pana jak bumerang. Nieprawdaż?