Wacławczyk będzie się uczył razem z Lepczyńskim
Dwaj radni - jeden z opozycji, drugi z obozu rządzącego miastem - pojadą razem na szkolenie w sprawie budżetu obywatelskiego. Racibórz nie chce go wprowadzić przed wyborami, bo prezydent traktuje takie pomysły jako "sztuczną grę".
- W roku, w którym odbywają się wybory nie chcę robić takich rzeczy - tak włodarz miasta komentuje starania radnego Andrzeja Lepczyńskiego (Racibórz 2000) aby w Raciborzu część budżetu Raciborza oddać do dyspozycji mieszkańców, w formie tzw. budżetu obywatelskiego. W Rybniku i Wodzisławiu Śląskim takich przeszkód nie widziano i tamtejsi mieszkańcy zdecydują sami na co powinna zostać wydana część pieniądzy z ich podatków.
Według Lenka budżet obywatelski nie powinien być "lepem na drobne problemy", które jego zdaniem samorząd i tak załatwia poprzez coroczne spotkania w dzielnicach. - I to za dużo większe pieniądze. Wydajemy w zależności do potrzeb od kilkuset tysięcy złotych do paru milionów w wyniku takich konsultacji - podkreśla prezydent.
Miasto pośredniczy w skierowaniu do Fundacji Batorego dwóch radnych - Andrzeja Lepczyńskiego i Dawida Wacławczyka, którzy wezmą udział w szkoleniu nt. budżetu obywatelskiego. Dzięki temu samorząd chce uniknąć błędów innych miast związanych z tą formą aktywizacji mieszkańców. - Obserwuję, że uruchamia się procedury, angażuje urzędników, struktury itp. w rozdział zaledwie kilkuset tysięcy złotych przy budżecie miejskim na 200 mln zł. To sztuczna gra władz, stwarzanie pozorów dzielenia się decyzjami z mieszkańcami. Trzeba to przygotować w sposób odpowiedzialny - podkreśla włodarz miasta.
Ludzie
były radny Gminy Racibórz.
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Celna uwaga choć akurat ci dwaj powinni wejść do nowej rady jeśli wystartują. A może to dwaj kandydaci na prezydenta Raciborza? I w swoich kampaniach będą grali atutem budżetu obywatelskiego? Wybierzcie nas, my damy Wam Wasze pieniądze do dyspozycji, a Lenk tego Wam dać nie chce.
To raczej wybrani urzędnicy powinni wziąć udział w takim szkoleniu, a nie radni, których być może zabraknie w przyszłej radzie.