Strażacy z Bełsznicy mają lepszy wóz bojowy
Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Bełsznicy pozyskała wóz bojowy. Wysłużonego Stara zastąpi średni samochód pożarniczy GBA 3000/16 marki Steyr Daimler. Co prawda to auto również ma już swoje lata, ale jest o wiele lepsze od dotychczasowego.
Auto zostało sprowadzone z Austrii, gdzie zostało wypatrzone przez Krzysztofa Waszka. Do Polski sprowadził je Adam Jordan. Obaj to znajomi Stanisława Kołoczka, miejscowego przedsiębiorcy, który wyszedł z ideą zakupu auta. - Przedstawiłem pomysł zakupu wozu strażakom i włodarzom gminy. Auto zostało sprawdzone i nasi strażacy uznali, że warto go kupić. Do sprawy rzeczowo podeszli też włodarze gminy z wójtem na czele, którym udało się znaleźć środki na zakup wozu – opowiada Stanisław Kołoczek. Gmina wygospodarowała w budżecie kwotę 33,4 tys. zł. Jako, że chętnych na jego zakup nie brakowało, ta kwota okazała się niewystarczająca. Z pomocą przyszedł bełsznicki przedsiębiorca, który postanowił wesprzeć finansowo zakup. Postawił jeden warunek – wóz miał trafić do strażaków z Bełsznicy. Chciałem by auto służyło naszym strażakom i w razie potrzeby naszym mieszkańcom – wyjaśnia Kołoczek. Tak też się stało. Auto zostało już zarejestrowane i oznaczone symbolami bełsznickiej OSP.
I do lasu wjedzie, i pod Rogów na „piątce” się wdrapie
Wóz od razu stał się oczkiem w głowie bełsznickich druhów. Podkreślają, że mimo zaawansowanego wieku (rocznik 1977) prezentuje się znakomicie. Ma przejechane tylko 21 tys. km i jest zadbany. Wszystkie systemy działają bez zarzutu. Trudno więc się dziwić, że jest oczkiem w głowie prezesa Andrzeja Klona. - Nawet nie ma go co porównywać do naszego Stara. Ma zdecydowanie większą moc. Starem pod górkę ledwo na drugim biegu wyjeżdżaliśmy. A tym wozem, mając trzy tysiące litrów w zbiorniku, pod Rogów wjeżdżamy na piątym biegu. Poza tym to auto ma napęd na cztery koła, który umożliwia wjechanie tam, gdzie naszym dotychczasowym wozem nie było możliwości wjechać. Chociażby do naszego bełsznickiego lasu – mówi prezes OSP Bełsznica.
Na „nówkę” nie było szans
Strażacy z Bełsznicy zdają sobie sprawę z tego, że na lepsze auto nie było w obecnej sytuacji szans. Zakup całkowicie nowego wozu to koszt rzędu co najmniej pół miliona złotych. Tymczasem ich jednostka jest mała. Nie należy też do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego. Jeśli gmina kupi nowe auto to trafi ono do większych jednostek (w pierwszej kolejności do Czyżowic), które mogą liczyć na dofinansowanie ze strażackiej centrali. - My bylibyśmy na samym końcu. Nie wiem czy w tym stuleciu moglibyśmy liczyć na nowe auto – śmieje się Andrzej Klon. Dlatego na będącego „w sile” wieku Steyra strażacy z Bełsznicy dmuchają i chuchają. I dziękują Kołoczkowi. - Bez jego inicjatywy tego auta by u nas nie było – przyznaje Klon.
Oficjalna prezentacja i poświęcenie wozu nastąpi w maju w czasie tygodnia strażackiego.
(art)
No nareszcie nowy wóz.