110 lat temu w Raciborzu: mieszkańcy Markowic skarżą się na kolej... a Chińczyków przybywa!
Walka górników o przywileje socjalne, niepokojące wieści z Dalekiego Wschodu, budowa kościoła w Nędzy i protest parafian ze Starejwsi. Czym żyli mieszkańcy Raciborza na początku XX wieku?
Tematem głównym "Nowin Raciborskich" z 6 kwietnia 1904 roku była petycja górników do Sejmu Pruskiego w sprawie jednolitego knapszaftu górniczego (kasy górniczej), tak aby górnicy, po przeniesieniu do innej kopalni, mogli korzystać z przywilejów socjalnych, które nabyli w poprzednim miejscu pracy. Wśród licznych postulatów znalazł się również jeden dotyczący renty inwalidzkiej, dla robotników, którzy mieli wypadki w pracy i teraz nie są w stanie zarobić w swoim zawodzie połowy dotychczasowego zarobku.
Na gruncie lokalnym pisano o niepokojach parafian ze Starejwsi dotyczących wprowadzenia niemieckich nabożeństw w niedzielę. - Dotąd na Starejwsi nabożeństw niemieckich nie było, bo parafia jest czysto polska i parafianie sobie nabożeństw niemieckich nie życzyli nigdy i nie życzą - pisali w liście do redakcji parafianie. Sprawa miała związek z objęciem przez proboszcza parafii ks. Beslera opieki duchownej nad stacjonującymi w Raciborza żołnierzami.
Sporo kontrowersji wzbudziło również zablokowanie przez komisajrza kolejowego z Katowic ścieżki biegnącej wzdłuż torów kolejowych z Markowic do Raciborza, którą codzienne do pracy w Raciborzu zmierzali mieszkańcy wsi. - Chodnik tak jest stary, nawet najstarsi ludzie nie pamiętają, kiedy tym chodnikiem poczęto chodzić - pisał w liście do redakcji Wojtek z Markowic. Sprawą chodnika zajęła się rada gminna, ale prócz sporów "do niczego nie doszło". - Najlepsza byłaby rzecz, aby się gmina tąk sprawą zajęła i nie pozwoliła sobie zakazywać ścieżki tak bardzo pożytecznej i wygodnej, jak również i starej - zakończył list Czytelnik.
Nadto informowały "Nowiny..." o szalejącej we wsiach powiatu rybnickiego szkarlatynie, "na którą dużo już dzieci poumierało" oraz zbiórce mieszkańców Nędzy na budowę kaplicy lub kościółka, tak aby nie musieli oni każdej niedzieli przebywać ponad mili na mszę świętą do Markowic.
Pisano również o rasie żółtej, która jest "najliczniejszą ze wszystkich ras na świecie". - Gdyby ludzi wszystkich ze świata zebrać do kupy, zmieszać i podzielić na siódemki, to w każdej siódemce znalazłoby się dwóch Chińczyków (...) Bydła rogatego Chińczyk nie trzyma, mleka do ust nie weźmie, brzydzi się niem; lecz chętnie spożywa psie mięso, wieprzowinę, a w braku tego - myszy i szczury pieczone. Najważniejszych jego pożywieniem jest ryż, a napojem herbata, ale bez cukru wcale - pisała o "żółtej rasie" redakcja ówczesnych "Nowin Raciborskich".
Do odwiedzenia swoich składów z towarami kolonialnymi zachęcał Louis Bassita. - Najlepsza zawsze świeżo palona kawa, cukier, herbata, śliwy, jabłka, smalec, pod gwarancyą czysty śląski miód pszczeli - wyliczał handlarz. "Zadziwiająco niskimi cenami" kusiła klientów Emma Hercza, która w pierwszych dniach kwietnia w Raciborzu przy ul. Odrzańskiej 3 otworzyła "specyalny skład resztek fabrycznych i materyałów resztkowych na ubrania".
Pracy w kwietniu było jak na lekarstwo. Jeden Franciszek Nowak z ulicy Długiej oferował naukę zawodu zdunstwa chłopcom chcącym wyuczyć się stawiania pieców kaflowych.