Effatha - nowa płyta magda.leny frączek
Płyta powstała w prawdziwie artystycznej współpracy z Leszkiem Łuszczem, producentem muzycznym, muzykiem, realizatorem dźwięku współpracującym m.in. z Renatą Przemyk, Julią Marcell, Marią Peszek, Markiem Piekarczykiem.
Materiał wideo:
Słów kilka z ust magda.leny frączek:
„Pisanie rozpoczęło się ponad dwa lata temu. Pamiętam ten moment, gdy siadłam - jeszcze wówczas - przy klawiszu typu casio i napisałam Effathę. Historię, przed którą broniłam się rękami i nogami, a jednak, z jakiegoś powodu była konieczna. Skąd pomysł na to, że Kobieta jest piękniejszą wizją świata (za niedorzeczne uznałam, że sama nią jestem). A jednak, czułam, że to prawda. Niepokojąca.
Wszystko wyjaśniła mi mała Wiktoria, która bawiąc się ze swoją koleżanką weszła na ścięty konar drzewa i krzyknęła głośno: „Popatrz na mnie!”. Przecież o to chodzi. Jestem wizją. Popatrz na mnie. Ale nie jakkolwiek, bo to czyni mnie zamkniętą. Popatrz na mnie, jak na piękniejszą wizję świata. Jestem nią.
Poznałam bardzo wiele zamkniętych Kobiet, jeden do jednego pokiereszowane życiorysy. Nie mam odwagi napisać, że wszystkie takimi jesteśmy, na wiele rzeczy nie mam jeszcze odwagi. Niemniej, o Kobiecie jest ta płyta. Wyjątkowej. Jedynej. A także dla Niej. Dla Tej pełnej strachu ukrytego pod perfekcyjnym makijażem. Dla Tej osieroconej i odepchniętej. Dla Tej marzącej o księciu z Disneya, który – ktoś musi Ci to w końcu powiedzieć – nie istnieje, ale to nie jest zła wiadomość. Dla Tej, dla której kultura, płeć, własny ojciec lub nadwaga rozumiane są jako problem. Dla Tej, która ma kłopot z urealnieniem swoich pragnień. Dla prostej dziewczyny i skomplikowanej jak fizyka kwantowa wariatki. Dla Kobiety zranionej, zgwałconej, zamrożonej. Dla Kobiety, która pozbyła się swoich dzieci, i dla Tej, która za bardzo je pokochała. Dla feministki i pruderyjnej dziewczyny z katolickiego internatu. Dla Tej, która obiecała, że nie przebaczy facetom i twardo się tego trzyma. Dla Tej, która chce pójść "na traktory", albo na zakupy, albo w cholerę. Dla Tej, dla której mężczyzna stał się o cały świat zbyt ważny. Dla Tej, dla której bycie Kobietą tu i teraz jest najbardziej obcą rzeczą, jaką mogłaby sobie wyobrazić.
Jestem piękniejszą wizją świata dzięki temu, co mnie zamknęło. (...) Tam gdzie najciszej, gdzie najmniej ludzi, tam właśnie słyszę najprawdziwsze "Effatha", które otwiera mi uszy, i rozwiązuje język, abym usłyszała swoje imię. Od początku do końca. I mogła powiedzieć to, co leży na dnie duszy. Od początku do końca. To, co wyczekiwałam, i własnym głosem. Nie bać się mówić, prosić, przepraszać. Ciebie”.
„Effatha” to 11 utworów, 11 twarzy Kobiety, 11 muzycznych odsłon. To historia pisana moją ręką, muzycznie i tekstowo wrażliwa i eksperymentalna.