107 lat temu w Nowinach: pastereczka ginie w pożarze, a w Ameryce umiera "Olbrzym w spódnicy"
Wraz z wiosną nastaje ożywienie gospodarcze! Ogłaszają się pracodawcy: masarze, malarze, rolnicy, kowale. Spirytuozy zachwala Hermann Goldberg z destylarni przy ul. Odrzańskiej w Raciborzu.
- Straszne nieszczęście wydarzyło się w tych dniach w Połomiu. Dziesięcioletnia córeczka przewodniczącego gminy, pasąc świnie w polu, roznieciła sobie ogień, który wnet ogarnął wszystkie krzaki. Dziewczę, chcąc się wydobyć z niebezpiecznego położenia, w strachu dostało się w głąb krzaków, z których nie zdołało się więcej wydobyć - czytamy o tragedii sprzed lat w "Nowinach Raciborskich" z 13 kwietnia 1907 roku. Co jeszcze zajmowało ówczesnych mieszkańców Raciborza i okolic?
Otóż donosiła gazeta o działaniach niemieckich, których celem było zdobycie równouprawnienia językowego dla 100 tys. Niemców mieszkających w Belgii. - 4 milionowej ludności polskiej żyjącej w państwie niemieckim, tego samego prawa przyznać się nie chce - zauważył redaktor raciborskiej gazety.
Nadto wraz z nadejściem wiosny ożywiła się lokalna gospodarka - z ofertami pracy ogłaszali się mistrzowie piekarscy, malarscy, masarze. Zapotrzebowanie zgłaszano również na kowali, ogrodników i robotników do pracy w polu. Na ruch w interesie liczyli handlarze materiałem siewnym i nawozami rolniczymi. Fosforowe wapno na paszę, proszek tuczący dla świń i leki dla bydła polecał Bernard Pitsch, który w swojej drogerii przy Wielkim Przedmieściu 24 w Raciborzu prowadził również laboratorium.
Na wesela, chrzciny itd. "wszelkie gatunki spirytuozów: dubeltowe likiery, wina korzenne, koniaki, najlepszy rum jamaika, żytniówkę dobrze zmieszaną" polecał Hermann Goldberg, właściciel destylarni przy ul. Odrzańskiej w Raciborzu.
Ceny na raciborskim targu kształtowały się następująco:
- ziemniaki (za 50 kg) 2,20 - 2,70 mk,
- masło do jedzenia (za funt) 0,95 - 1,20 mk,
- jaja (mendel, 15 sztuk) 1,25 - 1,35 mk.
Nadto redakcja "Nowin Raciborskich" czuła się w obowiązku poinformować swoich Czytelników o dziwie zza Atlantyku. - W Chikago, w Ameryce, zmarła w tych dniach na zatłuszczenie serca niejaka W. Maurerowa, która ważyła nie mniej ni więcej, jak tylko pięć centnarów [250 kg - przyp. red.] - pisano o "olbrzymie w spódnicy". Wydaje się, że dzisiaj taka notka nie wzbudziłaby większego zainteresowania - każdy wie, że z otyłością zmaga się duża część mieszkańców USA.