Kradną drewno i wyrzucają śmieci do lasu
W ostatnim roku Nadleśnictwo Rybnik wydało 92 tys. zł na sprzątanie lasów. To pokłosie działalności osób, które zamiast do kosza, śmieci wyrzucają do lasu i na pobliskie tereny.
Kiedy śmieci znajdują się na terenie Lasów Państwowych, nadleśnictwo ponosi koszty związane z ich usunięciem, natomiast jeśli teren należy do gminy, uprzątnięcie leży w gestii samorządu. Zgłoszenia w tym zakresie przyjmowane są zarówno przez straż leśną, jak i strażników miejskich. – O śmieciach mówi artykuł 162 Kodeksu Wykroczeń. Kto w lasach zanieczyszcza glebę lub wodę, albo wyrzuca do lasu kamienie, śmieci, złom, padlinę lub inne nieczystości, albo w inny sposób zaśmieca las, podlega karze grzywny albo karze nagany. Jest to bardzo dokuczliwy problem. Wielokrotnie zdarzają się nam sytuacje, że trafiamy na sprawcę zaśmiecania i zostaje złapany na gorącym uczynku, lub też do ścigania takich osób wykorzystujemy nasze kamery. Zainstalowane są w miejscach najbardziej podatnych na zaśmiecanie. Zdarzały się nam już sytuacje, że po prostu sprawdzaliśmy wyrzucone śmieci. Tak nieraz trafiliśmy na dokumenty, po których doszliśmy do właściciela śmieci lub tego, kto śmieci miał usunąć – mówi Kazimierz Szweda, komendant Straży Leśnej Nadleśnictwa Rybnik.
Śmiecą stróże porządku
Strażnicy dobrze pamiętają śledztwo, w którym doszli do firmy, która wyrzuciła w lesie fragmenty nawierzchni nowo wybudowanego orlika. – Sprawdziliśmy gdzie w ostatnim czasie powstało takie boisko, pojechaliśmy do pobliskiej szkoły i dostaliśmy namiary na wykonawcę. W firmie pod Raciborzem dowiedzieliśmy się o podwykonawcy i tak ukaraliśmy w końcu sprawców zaśmiecania. Niestety, możemy to stwierdzić jednoznacznie, że śmiecą przedstawiciele każdej części społeczeństwa. Za zaśmiecanie karaliśmy już urzędników, przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, a nawet policjantów – wspomina komendant. Sprawca zaśmiecania oprócz tego, że zostaje ukarany mandatem, musi wysprzątać znaczny obszar zaśmieconego lasu.
Kradną czym się da
Drugim problemem, z którym strażnicy spotykają się dość często są kradzieże drewna. – To działalność, która dotyka lasy finansowo, ale na szczęście w wielu przypadkach udaje się nam złapać złodziei. Najciekawsze jest to, jakimi pojazdami złodzieje kradną drewno. Od jednośladów, przez auta z wyższej półki, po ciężki sprzęt. Zdarzały się przypadki, kiedy samochód był specjalnie przerobiony, aby wywozić z lasu drewno. W naszej dokumentacji fotograficznej są prawdziwe perełki, jak np. człowieka, który przywiązał do samochodu potężne drzewo i ciągnął go najpierw po leśnej, później po asfaltowej drodze prosto na swoje podwórko. To logiczne, że takie zachowanie wzbudziło zainteresowanie sąsiadów i zadzwonili po nas – stwierdza Kazimierz Szweda. Strażnicy spotykali się już z przerobionymi rowerami, daewoo tico załadowanym dwumetrowymi kawałkami grubych drzew czy traktorami ciągnącymi wyładowane po brzegi przyczepy. Największym problemem są zorganizowane szajki złodziei, które kradną by sprzedać drewno. Zdarza się, że są to ludzie związani z pracą leśną, np. firmy, które wcześniej wykonywały wycinki dla nadleśnictwa. – W takich przypadkach również walczymy ze złodziejami naszymi kamerami, choć nie zawsze się to udaje. Złodzieje wypracowali taki sposób, że często kradną małe ilości drewna, aby w przypadku złapania nie odpowiadać za przestępstwo, a za wykroczenie. Walczymy z nimi całą siłą i szukamy nowych sposobów, aby jeszcze skuteczniej dochodzić do sprawców – podkreślają strażnicy.
Szymon Kamczyk