Niepokojąca sytuacja służby zdrowia na przykładzie Krzyżanowic
Niedawno pisaliśmy o obawach Sławomira Kunysza (na zdj.), dyrektora Samodzielnego Publicznego Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego w Krzyżanowicach. Według lekarza w tych przychodniach, w których nie zapewni się trzech dni pracy specjalisty, od 2015 r. mogą zostać zamknięte.
Dyrektor, podczas wystąpienia przed samorządem gminy, wyjaśnił na czym polegają główne problemy polskiej służby zdrowia oraz z czym borykają się małe, wiejskie placówki.
Różnice w wycenie usługi
Lekarze rodzinni i specjaliści są zupełnie inaczej wynagradzani. Pierwsi otrzymują ryczałt obliczony na podstawie deklaracji pacjentów, wypłata drugich zależna jest od liczby wizyt. Dyrektor Kunysz podał przykład kiedy różnice stają się jeszcze bardziej wydatne. Sytuacja dotyczy finansowania ośrodków zdrowia, w których pracują lekarze rodzinni. Lekarze z przychodni wiejskiej, która obsługuje kilka wiosek, są tak samo wynagradzani jak lekarze pracujący w mieście, gdzie obsługują taką samą liczbę osób. Różnica pojawia się kiedy lekarze wychodzą do swoich pacjentów w teren, do ich domów. Łatwo wyobrazić sobie, że „taniej” jest odwiedzić pacjentów z terenu jednego osiedla niż z czterech wiosek. Jedni i drudzy mają jednak płacone za swoją pracę tyle samo, od liczby pacjentów. To jeden z powodów dlaczego (głównie na wioskach) będzie brakować personelu.
Niski współczynnik
Według danych szefa krzyżanowickiej placówki, w Polsce współczynnik liczby lekarzy na tysiąc pacjentów jest najniższy w Europie (poza Czarnogórą) i wynosi 2,2. Już w Czechach sytuacja wygląda lepiej (współczynnik 3,6), zaś w Niemczech na tysiąc pacjentów pracuje 3,8 lekarzy. Najwyższy współczynnik (6) ma Grecja. Należy dodać, że nasz krajowy współczynnik jest jeszcze niższy na wioskach. – Przy takiej polityce personalnej nie sposób zapewnić ciągłość funkcjonowania służby zdrowia w Polsce. Chodzi o kwestię zastępowalności pokoleń. Obecnie w naszym kraju brakuje około 22 tysięcy specjalistów – podał Sławomir Kunysz. Ten brak ma się stale powiększać gdyż 22 proc. z obecnie pracujących specjalistów jest w wieku przedemerytalnym i wkrótce zakończy pracę.
Wymogi NFZ
Dla funkcjonowania małych przychodni sztywne wymagania Narodowego Funduszu Zdrowia są nie do spełnienia. Poza wspomnianą, określoną liczbą dni otwarcia przychodni specjalistycznych NFZ oczekuje często kosztownego wyposażenia gabinetu. Tymczasem specjaliści w małych miejscowościach liczyć mogą na znacznie mniej pacjentów, a za tym na niższą wypłatę. – Modzi lekarze zawsze będą szukać lepszych warunków pracy – przestrzegł dyrektor Kunysz i na tej podstawie oparł obawy o dalsze funkcjonowanie poradni specjalistycznych w gminie. Obecnie pracują w nich głównie lekarze emeryci lub w wieku emerytalnym. Stąd też brak zastępstw w przypadku nieobecności któregoś z nich.
Recepta
Zdaniem dyrektora krzyżanowickiego zakładu sposobem na złą sytuację ma być interwencja rządu polegająca na zmianie systemu wynagrodzeń lekarzy. Nie może być tak dużych jak obecne różnic w wynagrodzeniach, uzależnionych od wielkości i lokalizacji ośrodka zdrowia. To prowadzi do frustracji w środowisku lekarskim.
Ponadto młodzi nie chcą się kształcić na lekarzy rodzinnych i już wiadomo że powinno ich być na studiach 10 razy więcej. Z kolei młodych lekarzy kuszą oferty z zagranicy, gdzie poza lepszym wynagrodzeniem o wiele łatwiej o zdobycie specjalizacji.
Według dyrektora opisane problemy jeszcze nie są tak widoczne na Śląsku, lecz w innych regionach kraju są bardzo odczuwalne i tam coraz więcej przychodni jest zamykanych. Potwierdzeniem tych obaw niech będzie fakt, że nawet raciborski szpital był z omówionych powodów zmuszony do zamknięcia niektórych poradni.
Marcin Wojnarowski
Tekst pochodzi z Nowin Raciborskich