Jerzy Buzek dosiadł Lalę i ruszył na procesję w Sudole
Były premier wyruszył w trasę raciborskiej procesji konno. - Dotrzymałem obietnicy złożonej przed 5 laty - powiedział nam Buzek. Dla 74-latka było to dodatkowe wyzwanie bo jeszcze przed miesiącem leżał w szpitalu z chorym kręgosłupem.
Po długiej przerwie wsiadłem na konia - przyznał eurodeputowany, który z jazdą wierzchem jest za pan brat. - Jeździłem kilkadziesiąt lat ale ostatnio musiałem zrezygnować - wyjaśnił Jerzy Buzek.
Z jaką prośbą wyruszył w procesję sudolską? - Mówi się że procesja jest żeby spotkać zmartwychwstałego Chrystusa i jest w tym wiele racji. Jadę żeby sobie przypomnieć dlaczego mamy Święta Zmartwychwstania i Kto zmartwychwstał.
Buzek uciekał od związków z kampanią do Parlamentu Europejskiego. Jego kontrkandydatem jest bokser Adamek, czy senior w siodle to symboliczne wskazanie, że dżokej prześcignie go w wyborczym wyścigu? - To co robię nie ma nic wspólnego z wyborami. Wszyscy jak tu jesteśmy jesteśmy bardzo daleko od wyborów - podkreślił polityk.
To druga procesja Jerzego Buzka na ziemi raciborskiej. 5 lat temu jechał w pietrowickiej i obiecał, że kolejny raz weźmie udział w procesji konno.
Buzek dosiadł 13-letniej klaczy wielkopolskiej maści tarantowatej o imieniu Lala. - Siedziałem na 200 koniach ale na takiej klaczy jeszcze nie - podsumował polityk PO.
Konia użyczył mu Jan Płaczek z Sudołu, jego córka Kinga jechała z eurodeputowanym przez całą procesję.