Procesja konna Sudół 2014. Jubileusze księdza i śpiewoka
Proboszcz Przywara wziął udział w procesji po raz 40, a Paweł Konieczny jechał po raz 70. - Pamiętam jak śpiewaliśmy po niemiecku - mówił o swej pierwszej procescji konnej w 1944 roku. Miejscowi obu dali pamiątkowe szarfy i prezenty.
127 koni naliczyli w korowodzie organizatorzy z Andrzejem Plochem na czele. - To bardzo dużo choć mieliśmy tutaj ponad 130 parę lat temu - wspominał członek Towarzystwa Miłośników Koni z Sudołu. Gościem honorowym był prof. Jerzy Buzek. Całą trasę przebył w siodle, wziął też udział w wyścigach na Topolowej. Polityk chętnie wdawał się w rozmowę z licznymi widzami procesji. Ci zachęcali go jako eurodeputowanego do starań o kolejne dotacje UE dla Polski, a zwłaszcza ziemi raciborskiej. - Nie macie tu tak najgorzej - komentował Jerzy Buzek z siodła.
Z samorządowców pojawili się prezydent miasta Mirosław Lenk, radna wojewódzka Ewa Lewandowska (oboje PO), radny powiatowy Marceli Klimanek i miejski rajca Eugeniusz Wyglenda. Ten ostatni pojechał konno - pierwszy raz w życiu.
W bryczce pojechali z proboszczem Przywarą księża - Piotr Tkocz z Tworkowa i Jerzy Witeczek z Krzyżanowic oraz wywodzący się z Sudołu ks. Eugeniusz Ploch.
Z Haci oraz spod Karwiny przyjechali w bryczkach Czesi.
Uatrakcyjnieniem były salwy armatnie w wykonaniu ułanów - pasjonatów historycznych mundurów i uzbrojenia - które wykonano podczas oczekiwania na wyścigi konne ulicą Topolową.
To chyba technicznie niemożliwe aby zapanować nad tym co wydobywa się spod końskiego ogona. Ale już służby komunalne - bo to miejska impreza - idące zaraz za procesją i na bieżąco sprzątające drogę to pomysł do zrealizowania. Na razie drogę czyszczą te wymyte na świąteczny dzień samochody na swoich alufelgach itp.
Byłam i jestem pod wrażeniem, tylko dlaczego własciciele koni nie mogą jechać się z nimi załatwić gdzieś na pole żeby potem nie obsrywały drogi????!!!