Ocalili mieszkańców Stanisłówki i dali łupnia banderowcom
Członkowie ZHR z Raciborza zaciągnęli wartę honorową pod pomnikiem poświęconym pamięci pomordowanych na Kresach.
Członkowie ZHR z Raciborza Tomasz Zaczek i Jakub Rodecki pojechali do Warszowic na uroczystość poświęconą upamiętnieniu 70-tej rocznicy zagłady wsi Stanisłówka (dawne województwo lwowskie). Towarzyszył im Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Oddział Racibórz Marian Szlapański. Przed laty weteran AK razem z towarzyszami broni ocalił mieszkańców wsi od ludobójstwa ze strony ukraińskich nacjonalistów z UPA.
Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą, po której złożono kwiaty pod pomnikiem poświęconym pomordowanym Polakom ze wsi Stanisłówka, Rawa Ruska, Żółkiew itd. Po oficjalnej części wszyscy uczestnicy spotkania - ok. 100 osób - pojechali na obiad do pobliskich Krzyżowic. - Tam bardzo serdecznie powitała nas organizatorka spotkania pani Genowefa Pękal. Włożyła w to wszystko wiele pracy. Za to należą się jej dzięki - relacjonuje M. Szlapański i dodaje, że spotkanie, choć upamiętaniające tragiczną historię, przebiegało w pogodnej atmosferze.
Wieś Stanisłówka została zaatakowana przez banderowców wieczorem 14 kwietnia 1944 roku. Napastnicy nie byli przygotowani na spotkanie z żołnierzami Armii Krajowej, którzy mieli opuścić ją poprzedniego dnia. Dowódca oddziału Onufry Kuźniar wydał rozkaz do walki. Podzielił polskie siły na dwa poddodziały, które broniąc wioski zaatakowały banderowców. W wyniku walki banda UPA została rozbita. Straty po stronie ukraińskiej wyniosły 130 żołnierzy, po stronie polskiej 10 żołnierzy i 5 cywili. Niestety, w czasie walk wieś została kompletnie zniszczona. Dzisiaj o jej istnieniu zaświadcza tylko stojący w polu krzyż.
Dzięki bohaterskiej postawie żołnierzy Armii Krajowej mieszkańców Stanisłówki nie spotkał los dziesiątków tysięcy Polaków pomordowanych w tego typu atakach na obszarze Wołynia i Galicji. Ewakuowali się do Żółkwi i innych okolicznych miast, skąd następnie, w bydlęcych wagonach, trafili na "ziemie odzyskane", z czasem wrastając w miejscową kulturę i obyczajowość.
Fot. Janusz Szlapański