Kuźnia Raciborska ma za sobą pierwszą sesję rady miejskiej po tym, jak Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach (RZGW) poinformował, że budowa zbiornika przeciwpowodziowego w sąsiedniej Bierawie nie dojdzie do skutku. Kuźnia od lat, jeszcze za kadencji burmistrza Pawła Machy, intensywnie zabiegała o realizację tej inwestycji, podkreślając...
Lipiec 1997 roku kojarzy się tylko z jednym - żywiołem, który wpłynął na życie setek tysięcy osób. Po kilku dniach niezwykle intensywnych opadów deszczu, wody dorzecza górnej Odry zaczęły osiągać rekordowe wartości. Początkowo jednak nikt nie spodziewał się, że wydarzenia przybiorą tak katastrofalny obrót...
Z Józefem Sosneckim- sołtysem Olzy i radnym powiatowym rozmawiamy o zabezpieczeniach przeciwpowodziowych w Olzie i gminie Gorzyce oraz działaniach jakie należałoby podjąć aby poprawić bezpieczeństwo mieszkańców.
Odra była jedną z miejscowości, która bardzo mocno ucierpiała podczas powodzi w 1997 roku. Z Krystyną Świderską rozmawiamy o tym, jak wyglądały najtrudniejsze dni po nadejściu fali kulminacyjnej.
Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego, poprzednie rządy w niewielkim stopniu przyczyniły się do powstania Zbiornika Racibórz i dopiero Zjednoczona Prawica "wzięła się ostro do roboty", dzięki czemu inwestycja chroniąca przed powodzią miasta nadodrzańskie od Raciborza po Wrocław została ukończona.
AKTUALIZACJA
W 1997 roku doszczętnie zniszczona przez powódź, dziś najnowocześniejsza i najprężniej działająca filia biblioteczna. Poznajcie historię biblioteki na Ostrogu. Zapraszamy do lektury i obejrzenia archiwalnych, unikatowych zdjęć.
Po 37 latach służby na emeryturę przeszedł starszy brygadier Jan Pawnik, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. O blaskach i cieniach strażackiego życia, miłości do służby, kondycji naszej straży oraz planach na emeryturę rozmawiał z nim Wojtek Żołneczko.
Walka z żywiołami, ratowanie ludzkiego życia i mienia, a także pomoc w usuwaniu skutków pożarów, powodzi i innych katastrof – to zadania, którym na co dzień starają się sprostać strażacy OSP gminy Krzyżanowice. To właśnie o nich z uznaniem mówił podczas ostatniej sesji wicewójt Grzegorz Swoboda.
Były prezydent miasta Andrzej Markowiak, na konferencji zorganizowanej w Muzeum na 20-lecie powodzi w Raciborzu, podzielił się swymi spostrzeżeniami na temat usuwania skutków kataklizmu. Uważa, że powinny zostać spisane, by posłużyły na okoliczność podobnej tragedii.
O tym co się zmieniło od 1997 roku gdy Odra zalała Racibórz i o tym czego wciąż brakuje by miasto ocalało kiedy Wielka Woda powróci mówiono 4 października w miejscowym Muzeum. Na konferencję urządzoną przez magistrat przyjechali m.in. wojewoda i dwoje posłów.
O naszej redakcyjnej koleżance Ewie Osieckiej mówimy, że jest wyspiarką, bo historia jej rodziny od trzech pokoleń związana jest z Ostrogiem. – Nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieszkać gdzie indziej, ale od czasu powodzi nie czuję się tu już tak bezpiecznie, jak wcześniej – tłumaczy Ewa Osiecka i wraca wspomnieniami do 8 lipca...
W 25-letniej historii naszego wydawnictwa „Nowiny Raciborskie” nie ukazały się tylko raz – 11 lipca 1997 roku. Cały nakład gazety, wysłanej do drukarni Prodrynu przy ul. Staszica w Raciborzu, zniszczyła woda. Nie znaczy to jednak, że nie dokumentowaliśmy wydarzeń z tamtych dni. Robiliśmy zdjęcia, które jak się później okazało,...
Klub „Kwadrans” działał na Ostrogu zaledwie trzy lata, ale zdążył ściągnąć do Raciborza największe gwiazdy polskiej estrady. Młodzież przychodziła na koncerty Maanamu, De Mono, Lady Punk, IRY, czy Varius Manx z Anitą Lipnicką, a przedsiębiorcy do dziś wspominają odbywające się tam Bale Biznesmena. Miały być jeszcze kabaretony...
Najważniejszą rzeczą było mieć własne gumowce i dużą dawkę optymizmu. Reszta pozostawała w rękach ludzi dobrej woli, na których powodzianie mogli liczyć. Takiego bezmiaru wody i takiego bezmiaru ludzkiej solidarności „Dziesiątka” z Ostroga już nigdy nie doświadczyła.
O takiej przygodzie marzy każdy fotoreporter, ale Racibórz pod wodą mógł zobaczyć z lotu ptaka tylko jeden. Był nim nasz redakcyjny kolega Jarek Przybysz.
Na rodzinnym domu Mików Odra zostawiała swoje ślady dwa razy. Najpierw wylewając w 1939 roku, a potem 58 lat później.
Dla niektórych pensjonariuszy to było nie lada przeżycie. Wspinali się po włazach na dachy, lecieli pierwszy raz w życiu helikopterem i obserwowali z okien swoich pokoi podpływającą pod budynek Odrę. – Wśród tej wody byliśmy jak Arka Noego. Wiedziałam, że zostaniemy uratowani – wspomina 93-letnia pani Maria, od trzydziestu lat...