Markety zabijają mały handel
Przedsiębiorca z Radlina postuluje, by markety powstawały na obrzeżach, a nie w centrum miasta, bo cierpią na tym mniejsi sklepikarze. - W Radlinie jest już dość marketów. Nie mamy nic przeciwko konkurencji, ale uczciwej - mówi Andrzej Śmietana. - Miasto nie ma na to żadnego wpływu - odpowiada burmistrz Barbara Magiera.
Andrzej Śmietana, przedsiębiorca zrzeszony w Forum Firm Miasta Radlin, apelował na czerwcowej sesji rady miasta do władz Radlina, by podjęły działania mające na celu ochronę małego handlu. Problemem dla sklepikarzy są markety, których w Radlinie nie brakuje. A jeszcze niedawno gruchnęła wiadomość, że tuż przy urzędzie miasta ma powstać Lidl. - Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że kupcy z Radlina nie mają powodów do narzekań. Niestety tłum spacerujących przy głównej ulicy nie przekłada się na zyski. Radlin się zmienia, każda ulica pięknieje, ale urzędnicy powinni pomyśleć o nas, sklepikarzach. Bo nasze obroty bardzo spadły, gdy pojawiły się markety - mówił Andrzej Śmietana.
Śmieciówki kontra umowy o pracę
Przedsiębiorca zarzucił władzom miasta bierność w sprawie marketów. - Jeśli włodarze nie zmienią postępowania, Radlin będzie miastem emerytów i bezrobotnych. Na co nam będą wtedy markety? - stwierdził. Dodał, że inwestor, który otwiera market, daje tylko ok. 30 miejsc pracy. - Często na umowach śmieciowych. A firmy zrzeszone w Forum Firm Miasta Radlin zatrudniają 950 osób na umowy o pracę. To kogo trzeba bronić? Wniosek nasuwa się sam - dorzucił.
Ulgi dla firm w trudnej sytuacji
Wśród propozycji, które mogłyby pomóc lokalnym przedsiębiorcom, Andrzej Śmietana wymienił m.in. udogodnienia i ulgi dla przedsiębiorców (specjalny system podatków i czynszów do poszczególnych firm w trudnej sytuacji), wsparcie instytucji realizujących projekty biznesowe, a także powołanie rady gospodarczej, która konsultowałaby pomysły na rozwój gospodarczy miasta. - Brak też parkingów w centrum miasta - podał jako przykład utrudnienia dla przedsiębiorców.
Miasto ma związane ręce
Przedstawiciele władz miasta tłumaczyli, że nie mają żadnego wpływu na budowę marketów. - Pozwolenia na budowę wydaje starostwo, nie miasto - uświadamiał radny Andrzej Menżyk. Burmistrz Barbara Magiera podkreśliła, że miasto nie sprzedało ani jednego gruntu pod market. Grunty są sprzedawane inwestorom przez osoby prywatne, a wtedy miasto ma związane ręce. Bo takie są przepisy. - Na ani jeden market nie mieliśmy wpływu, jeśli chodzi o sprzedaż gruntu - podkreśliła pani burmistrz.
Barbara Magiera odniosła się też do kwestii parkingów w centrum. Przypomniała, że miasto prosiło przedsiębiorców mających firmy w centrum, by namówili swoich pracowników do pozostawiania swoich samochodów na przykład na parkingu przy kościele, żeby zwolniły się miejsca przy samych sklepach i zakładach. - Nie udało się - postawiła sprawę jasno Magiera. Dodała, że był też pomysł wprowadzenia opłat za parkingi. - Ale odstąpiliśmy, bo wtedy ukaralibyśmy mieszkańców - zakończyła.
Otóż to - zdrowa, uczciwa konkurencja polega na tym by walczyć o klienta tym czego taki market nie oferuje. Pan przedsiębiorca z artykułu ma lokal z którego nie korzysta w pełni - część stoi pusta i służy jako skład magazynowy - to co że bajzel widoczny jest przez wielkie przeszklone drzwi... a czemu np nie otworzy tam lodziarni - sezon jest! lodów na gałki albo z automatu w okolicy się nie uświadczy. Czemu nie oworzy tam cukierni? przecież pieką u niego ciasta! nie ma u nas miejsca gdzie można by pójść na kawę i ciastko, czy jakiegoś shake'a schłodzonego, czemu nie idzie za tym co modne i popularne w innych miejscach - np Bubble tea - po dysze ludziska płacą i się zapijają, w kolejkach stoją. Klimatyzacja, miła obsługa, jakaś dobra cicha muzyczka, kilka stolików - i biznes się kręci! No ale po co, po co dać pracę, po co coś proponować - lepiej ponarzekać na markety. Czy ich przybędzie jeden czy pięć obroty się przedsiębiorcy nie zmienią jeśli on sam niczego nie zmieni.
zdecydowanie wole markety, jest wybór w marketach i super, a sklepikarze mali niech szukają innej pracy lub otworzą coś innego co im da zarobić... Ruszcie głową...
@koło - zatrudnij się u p.Śmietany to się dowiesz ;) Swoją drogą wiele "marketów spożywczych" bo o nich mowa, nie powala wysokością wynagrodzenia.
Panie Śmietana, proszę podać ile płaci pan ludziom i za ile godzin pracy, konkrety proszę, czyli ile minimum a ile maksimum za pracę w pana firmie, wtedy możemy powiedzieć czy zachodni inwestor jest zły. Wiec ile pan płaci pracownikom, o ile to nie jest strzeżona tajemnica firmy.
Błędem były i są preferencje dla marketów. W Wodzisławiu w miejscu obecnego Carrefour co 5 lat market zmieniał logo żeby się załapać na ulgi i nie płacić podatków. To nierówne traktowanie przyczyniło sie do upadku drobnego handlu i obnizenia - drastycznego wpływów do budżetu.
@RadliniankaAW - ja miałem namiastkę w zeszłym roku życia bez marketów które akurat na urlopie nie były mi do niczego potrzebne ale... dało się zauważyć że w tej miejscowości była tylko jedna oblężona Biedronka, a w zwykłych sklepach ceny kosmiczne. Brak marketów oznaczałby wygórowane ceny. Dlatego zwracam uwagę, że prywatni przedsiębiorcy zazwyczaj myślą tylko o sobie ale o interesie większości jakby wolą nie myśleć. Natomiast powinien być jakiś zakaz lokowania się marketów na wsiach bo tam taki market robi autentyczne spustoszenie i te małe miejscowości które pozwoliły sobie postawić market - wyniszczą wszystkie lokalne interesy. Natomiast w takim miasteczku jak Radlin - kilka marketów nikomu nie zaszkodzi.
Swoją drogą to ten Lidl przydałby się bardziej z drugiej strony miasta - tam w okolicach Rybnickiej, stacji Krab - tam nie ma praktycznie żadnego większego sklepu spożywczego.
Ale o co chodzi - w centrum Radlina są dwa małe markety, Tesco i Intermarche - więcej nie będzie, bo nie ma miejsca. Lidl ma powstać na obrzeżach właśnie. Z drugiej strony całe szczęście że mamy niewielkie miasto i na te obrzeża człowiek w miarę sprawny spokojnie pieszo dojdzie, ale wielkich zakupów i tak nie zrobi bo w rękach do dom nie przytarga. O tym już przedsiębiorca nie pomyśli? że market wywalony za miasto jest raczej tylko dla zmotoryzowanych? a taki starszy człowiek z osiedla, emeryt, albo bezrobotny bez samochodu, który większego wyboru nie ma musi wtedy kupić u małego przedsiębiorcy za ceny sporo wyższe niż oferują w marketach. Banany za 9 zł za kg... jakiś żart. To co się dziwić że idą do marketu kupować, gdzie chociażby klimatyzacja działa, a nie tylko wisi i te warzywa i owoce nie dość że tańsze to i świeższe, choć pochodzą pewnie z tej samej giełdy. Na całe szczęście mamy te dwa markety blisko i mamy wybór. Ciekawam jak wygląda ta uczciwa konkurencja w rozumieniu tego małego przedsiębiorcy.
Jeżeli rządzi miastami starostwo ,to po kij licho nam prezydenci, burmistrzowie,wójtowie i cała ta zgraja pobierająca kolosalne diety za nic nierobienie ,po co wybory do miast za też nie małą kasę jeżeli nic nie mogą w decydowaniu o swoim mieście ,czy my już tak do końca życia będziemy się borykać .....to nie my to oni....... a jeśli chodzi o kasę to wszyscy w korycie pierwsi .....!!!!!!
Najlepiej to wszystkie markiety polikwidować zrobić orne pole na granicach jak za komuny i dusić się we własnym sosie ( zołzie ) Kiedy wy sie wreszcie nauczycie kożystać z "mięśnia ' zwanego mózgiem .
Tylko że dzięki marketom i konkurowaniu między sobą, możemy zakupy robić w kulturalnych warunkach i w dobrych cenach. Zawsze ktoś będzie niezadowolony ale w tym przypadku większość społeczeństwa na marketach korzysta.
My sie tu spinamy o jedną czy drugą gminę a dla tych molochów obszarem działania są całe regiony. A przepisy są kontruowane tak jak chcą tego w Warszawce lobbyści. Rada gminy to zły adres panie przedsiębiorco. O to walczyć trzeba duuuuużo wyżej....
Rydułtowy są lepsze mają trzy
W Radlinie to drobiazg, czekam gdy na wodzisławskim rynku powstanie biedronka.