Kuźnia podnosi się po katakliźmie [ZDJĘCIA]
Była burmistrz bez dachu nad głową; rozbite na pół nagrobki na cmentarzu; przekrzywiona wieża kościoła i lasek przy osiedlu, z którego zostały pojedyncze drzewa – obrazów zniszczeń z Kuźni Raciborskiej można wyliczać wiele. Dziennikarze Nowin rozmawiali ze świadkami wydarzeń. Wszyscy byli zszokowani tym co przeżyli w piątkowy wieczór.
Sztab kryzysowy w kuźniańskim urzędzie pracował od ósmej rano. Jego działanie przewidziano także w niedzielę. - Mieszkańcy dobrze przyjęli, że mają gdzie przyjść i zgłosić problemy jakie spowodowała nawałnica – podkreślała Gariela Tomik wiceburmistrz Kuźni Raciborskiej. Jej szef Paweł Macha jest właśnie na zagranicznym urlopie, ale Tomik informowała go na bieżąco o rozwoju sytuacji i konsultowała decyzje. Kuźnię Raciborską wizytował w sobotę wojewoda śląski, zapowiadając pomoc finansową dla poszkodowanych. Z helikoptera oglądał ogrom zniszczeń na terenie gminy. Od rana w sztabie był też starosta raciborski.
Do walki ze skutkami kataklizmu ruszyły wszystkie jednostki OSP z terenu gminy i wielu strażaków z całego regionu, m.in. z Gliwic i Knurowa. Obecny w Kuźni komendant powiatowy raciborskiej zawodowej straży Jan Pawnik przyznał, że mimo wielu lat służby takich strat wskutek burzowej wichury jeszcze w lasach nie widział. - Straty te szacuje się na ponad 1,5 tys. hektarów – wyliczał. Siedząca obok niego strażaczka z OSP w Siedliskach od rana prowadziła rejestr zgłoszeń o zniszczeniach dokonanych w prywatnych posesjach. Naliczyła ich w parę godzin ponad 50.
- To była taka siwa ściana deszczu. Trzymałyśmy okna, bojąc się, że je wyrwie – opowiada pani Alicja z osiedla w Kuźni. Jej sąsiadka, która zostawiła uchyloną okiennicę, zastała ją wyrwaną i rozbitą. Obok bloków rósł las, z którego zostały pojedyncze drzewa. Strażacy obcinali je popołudniem, bo stanowiły zagrożenie dla okolicy. - Chciałam poćwiczyć na pobliskiej siłowni pod chmurką, ale panowie ze straży stanowczo odradzili, bo drzewa mogły runąć – mówiła nam mieszkanka bloku naprzeciw hali sportowej.
Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy wspominali, że ucierpiał dom byłej burmistrz Kuźni Raciborskiej Rity Serafin. Gdy dotarliśmy na koniec ul. Górniczej „przywitał” nas widok okrytego brezentem piętrowego budynku. Dachu nie miał, bo leżał obok domu. Zostały po nim deski i ocieplenie stropodachu. - Wszystko działo się błyskawicznie. Wpierw zobaczyłam jak trampolina dla dzieci pofrunęła hen, daleko do oddalonych o kilkaset metrów zabudowań, a potem wyrwało nam dach – relacjonuje Rita Serafin. Ulewa, która przyszła z burzą zalała jej dom po piwnice.
Zniszczona jest spora część cmentarza parafialnego. Rosnący tu dąb połamał się i konary pospadały na pobliskie nagrobki. Rozcinanie zdewastowanego drzewa trwało tu od godzin porannych. Drewno pomagały nosić m.in. dziewczęta z organizacji Skauci Europy. Przyjechały z Zabrza na obóz. - Byłyśmy w kościele kiedy przyszła burza. Zgasło światło, nastała ciemność i tylko parę świec się paliło. Myślałam, że to koniec świata – wspomina jedna ze skautek Agata.
Więcej o skutkach kataklizmu w Kuźni Raciborskiej napiszemy w najbliższym wydaniu Nowin Raciborskich (ukazują się 11 lipca).
Mariusz Weidner
Ludzie
Były burmistrz Kuźni Raciborskiej.
Była burmistrz Kuźni Raciborskiej, od maja 2014 r. do stycznia 2018 r. sekretarz Urzędu Miejskiego w Krzanowicach, radna powiatu raciborskiego, członek zarządu powiatu raciborskiego