Czy zamienią u nas Oświęcim na Auschwitz?
Już ponad rok temu wodzisławski radny Jan Zemło apelował, by z tablic upamiętniających los ewakuowanych więźniów KL Auschwitz zniknęły takie sformułowania jak „obóz w Oświęcimiu”. Czy coś zostało w tej sprawie zrobione?
W ostatnich tygodniach w mediach ogólnopolskich przetoczyła się burza związana z ustawą o IPN. Zapis w ustawie, że przewiduje ona karę do trzech lat więzienia dla każdego, „kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność, lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie” odbił się szerokim echem w Polsce i na świecie.
Kilkanaście miesięcy temu...
Na kanwie tej dyskusji przypominamy, że już ponad rok temu pisaliśmy o apelu radnego Jana Zemło, który zwrócił się do władz miasta, by zastanowić się nad zmianą nazwy ulicy Ofiar Oświęcimskich w Wodzisławiu. - Przecież nie ma ofiar oświęcimskich. Są ofiary Konzentrationslager Auschwitz – mówił wówczas radny Jan Zemło. Rajca przypomniał też, że na terenie miasta znajdują się miejsca upamiętniające los ewakuowanych więźniów KL Auschwitz. Jednym z nich jest tablica pamiątkowa na dworcu kolejowym, której odsłonięcia dokonano 4 czerwca 1972 r. Widnieje na niej napis: „W styczniu 1945 roku w czasie tragicznej ewakuacji więźniów obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu na trasie kolejowej w Wodzisławiu Śląskim hitlerowcy zamordowali 30 więźniów oświęcimskich. Cześć ich pamięci”. – Tablica powinna zostać zmieniona. To nie Polska rozpoczęła II wojnę światową. Oświęcim był pod władzą Rzeszy Niemieckiej, dlatego dokładnie i wyraźnie powinno się to w jakiś sposób wyartykułować, żeby nigdy nie zatarło się, kto był oprawcą, a kto był ofiarą – apelował już ponad rok temu radny.