Hybrydowa komisja zdrowia. Eksperyment nie powiódł się
Pierwsze posiedzenie radnych powiatu po przerwie w pracach samorządu, spowodowanej epidemią, odbyło się z przeszkodami. Zawiodła technika, bo obrady próbowano przeprowadzić w sposób hybrydowy - część uczestników łączyła się zdalnie, reszta była w starostwie.
Do zwołania komisji dążył przewodniczący Franciszek Marcol. Przed tygodniem mówił nam, że kwestii wymagających wyjaśnień narosło wokół tematyki szpitalnej zbyt wiele, aby czekać z nimi do sesji czy nawet dłużej. Marcol chciał - wzorując się na doświadczeniach parlamentu polskiego - zorganizować posiedzenie w jej tradycyjnej formie, w starostwie. - Z zachowaniem wszelkich niezbędnych zabezpieczeń - podkreślił.
Pomysł spotykania się w czasie epidemii COVID-19 nie spodobał się wszystkim członkom komisji. Ktoś interweniował u starosty (Grzegorz Swoboda nie chciał wyjawić, który to radny) i po rozmowach z szefem komisji ustalono, że kto chce, ten przyjdzie do sali obrad, a reszta połączy się zdalnie.
W starostwie rozpoczęto gorączkowe przygotowania do posiedzenia, konsultowano możliwości techniczne. Służby starosty testowały możliwości systemu od samego rana w starostwie. Próby się powiodły, ale jeszcze przed rozpoczęciem obrad urzędnicy wskazywali, że mogą pojawić się techniczne kłopoty. Nigdy wcześniej nie próbowano łączyć dwóch sposobów prowadzenia obrad - stacjonarnego ze zdalnym i równocześnie transmitować wszystko na żywo przez system sesji wirtualnej.
System nie udźwignął takich wymogów. Od początku radni nie słyszeli się nawzajem. Zaczęły się obrady w dwóch grupach - tej „na żywo” i tej wirtualnej. Po chwili jedni stracili łączność z drugimi i zaczęło się naprawianie systemu przez urzędowych informatyków. Franciszek Marcol zaczął mówić do mikrofonu i jego głos zwielokrotniał się, docierał z opóźnieniem do głośników, rozbrzmiewały piski, sprzężenia. Zniecierpliwiony obrotem spraw przewodniczący postanowił zakończyć posiedzenie, nazywając je porażką. W międzyczasie udało się wysłuchać, z przerwami, wyjaśnień dyrektora Ryszarda Rudnika na temat bieżącej sytuacji w szpitalu.
Teraz radny Franciszek Marcol domaga się, aby sesja rady powiatu odbyła się w tradycyjny sposób. Uważa, że zdalna formuła to „chowanie się przed wyborcami”. Jego stanowisko popierał dziś głośno radny Łukasz Mura. Zdania są jednak podzielone. Starosta zachęca do zdalnych obrad. Pytano, czy nie można spotkać się na Zamku (Paweł Płonka), ale okazuje się, że nie ma tam możliwości transmitowania posiedzenia w internecie. Ten wymóg spełniłaby sala Kolumnowa w magistracie, ale włodarz powiatu obruszył się, gdy padła taka propozycja. Stanowczo podkreślił, że rada powiatu ma obradować „u siebie”. Decyzję podejmie przewodniczący Adam Wajda zwołujący sesję w trybie nadzwyczajnym.
Ludzie
Wójt Gminy Pietrowice Wielkie
Radny Gminy Nędza
Starosta Raciborski
Radny Powiatu Raciborskiego
Ponad miesiac mieli na przygotowanie sie do zdalnych obrad!Ta syt.obnaza jak to wszystko tam wyglada.Zarzadzac nie kazdy potrafi i takie sytuacje weryfikuja rzeczywistosc.Lansowanie to nie zarzadzanie.
Ludzie, nie ma znaczenia gdzie oni obradują bo i tak nic z tego nie wynika
No proszę, a szkoły dostały prikaz z Ministerstwa Oświaty i musiały w dwa dni zorganizować zdalne nauczanie, wideokonferencje, wykłady na swoich słabych domowych łączach, bez testowania, z marszu i jeszcze każdą czynność dokumentować dla kuratoriów. A paru radnych ma problem...
Przecież ta sala jes ogromna, można tak stoły rozstawić by było bezpiecznie.
~chruba dobrze określił - SZPITAL TONIE..... Starosta i radni = CZAS UCIEKA.
My, mieszkańcy nie mamy gdzie leczyć się z powodu braku poradni specjalistycznych!!
cieniarze!!! przez 6 tygodni bali się sesję zwołać a szpital tonie. bez wsparcia ekspertów grupa przypadkowych osób co została radnymi ma szpital z zapaści wyciągnąć? awykonalne