Niemiec ze Śląska, który walczy o większą Polskę
– Był czerwiec. Fajna pogoda. Ja ze szkoły prziszeł. Kolega mówi: Lotar puć, pójdziemy się kąpać. Ale przyjechało wojsko. My legli na trawie i patrzyli, a oni zaczeli koliki bić. Powiedzieli do mamy, że to wojskowe sprawy. Ale za chwile sąsiad krzyczy, że będą mienić granica, że on idzie do Czechów. Wtedy mama mówi, żebym jechał ku fatrowi i powiedzioł mu, że granica będą zmieniać. No i ja prziszeł do niego i mówię, że mutti mnie posłała, że będą granica mienić, że pół zagrody będziemy mieli w Czechach... Fater siedział z siekierą w ręku chwilę, potem strzelił nią w pień, zaczął się drzeć i krzyczeć: „Pierunie po coś tu prziszeł mi nerwy zepsuć. Siedzieliście w Niemcach, w Bajerach, i tu wróciliście. Ja to wiedział, że my se tu nigdy nie będziemy mieć dobrze”. Potem siednył se i płakoł – w tych słowach Lothar Wittek z Rudyszwałdu w powiecie raciborskim wspomina dzień, w którym granica państwowa rozdzieliła pole Wittków i zmieniła ich życie na dziesięciolecia. Choć od tamtych wydarzeń minęło 67 lat, pan Wittek nie traci nadziei na powrót do normalności. Tym bardziej, że w czasie epidemii COVID-19 znowu uniemożliwiono mu dojazd na własne pole.
Było blisko
W latach osiemdziesiątych Lothar Wittek rozpoczął starania o powrót do normalności, czyli granicy sprzed 1953 roku. Na przeprowadzonej wówczas korekcie granicznej Czesi zyskali kosztem Polski 4 km2, czyli 368 hektarów. W 1992 r. przedstawiciele Polski i Czech uzgodnili, że Polska powinna odzyskać utracone terytorium. 14 lipca 2005 roku gospodarstwo pana Wittka wizytowała polsko-czeska komisja graniczna. Później sprawę monitorował poseł Henryk Siedlaczek z Platformy Obywatelskiej, o którym Lothar Wittek do dziś ma jak najlepsze zdanie. – To był poseł pracuś – mówi nasz rozmówca. W ciepłych słowach wypowiada się również o byłym wójcie Krzyżanowic Leonardzie Fulneczku, który interweniował w sprawie gospodarza z Rudyszwałdu w Urzędzie Wojewódzki w Katowicach.
Pod koniec 2015 roku wydawało się, że kwestia zwrotu długu terytorialnego wkrótce zostanie uregulowana. Czeskie gminy przygraniczne otrzymały od tamtejszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych spis gruntów, które zaplanowano przekazać Polsce. Opiniowały je władze samorządowe, które wyraziły szereg wątpliwości. Czeskie gminy przygraniczne utraciłyby część wpływów z podatków, które u naszych południowych sąsiadów są uzależnione od wielkości terytorium zajmowanego przez dany samorząd. Nowe rządy Czech oraz Polski nie doprowadziły tej sprawy do końca. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych dopingowało gospodarza z Rudyszwałdu, aby sam pisał w tej sprawie do władz czeskich, co Lothar Wittek faktycznie zrobił. Odpowiedź, którą otrzymał określa jako „bezczelną” – strona czeska poinformowała go, że granice Czech oraz Polski zostały wytyczone w przeszłości i nie ma podstaw do ich rewizji.
Zapora na granicy
Choć od 2007 roku, czyli przystąpienia Polski do Układu z Schengen, Lothar Wittek mógł bez przeszkód dojeżdżać do swoich gruntów w Czechach, to niedawno sytuacja znowu się pogorszyła. Wszystko przez koronawirusa, epidemię Sars-CoV-2 i wstrzymanie ruchu na granicach. Droga do Czech przy domu Lothara Wittka została zagrodzona, a granicy strzegą polscy żołnierze. Na drodze polnej, którą gospodarz z Rudyszwałdu dojeżdżał do swojego pola w Czechach, ustawiono specjalną barierę. – Nie potrafimy się dostać do pola ku kartoflom, bo jest epidemia korony – mówi pan Lothar, wskazując na zaporę. Dodaje, że był świadkiem, jak kierowca samochodu osobowego, chcąc ominąć barierę, przejechał przez jego grunty po polskiej i czeskiej stronie granicy. – Po naszej prywatnej własności jechali, po zbożu, po kartoflach – mówi, kręcąc przy tym głową.
***
Mieszkaniec Rudyszwałdu nie traci nadziei, że sprawiedliwość jednak zwycięży. – Krzywda wyrządzona choćby najmniejszemu obywatelowi, obciąża godność Rzeczypospolitej. Dlatego apeluję do Pana, aby naprawił Pan krzywdę wyrządzoną mojej rodzinie przed laty i doprowadził kwestię zwrotu przez Czechy tzw. długu terytorialnego do sprawiedliwego końca – to fragment listu, który Lothar Wittek napisał do premiera Mateusza Morawieckiego. Zamierza wysłać go na dniach.
Czy sprawiedliwość rzeczywiście zwycięży?
Wojciech Żołneczko
* SA – Sturmabteilung – oddziały szturmowe Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP). SS – Schutzstaffel – paramilitarna, niemiecka formacja podległa NSDAP.
** Funkcjonariusze Wojsk Ochrony Pogranicza.
Ludzie
Były Prezes Rady Ministrów
Taki po krzywdzony nie umiał na pole się dostać, a zapore z tyłu sam se przestawił i jeździł normalnie na pole, redakcja go słucha jak jakiegoś Boga i pisze nie prawde .