Może naszym prawdziwym i w istocie jedynym problemem jest nasza niemiłość? Komentarz księdza Łukasza do sytuacji bieżącej
- To, co widzę i co słyszę – głównie w mediach, choć także na żywo: dziś obok budynku, w którym będąc w Lublinie, mieszkam, przechodziła manifestacja – głęboko mnie zasmuca. Więcej chyba nawet: do szpiku kości mnie to przeraża - pisze ks. Łukasz Libowski.
- Prawo do życia to podstawowe prawo człowieka, fundamentalne, najpierwsze. Zarodek ma on prawo do życia, tak jak my mamy prawo do życia. Jego, zarodka, istnienie – takie małe, kruche – ogranicza nasze prawa.
- Nie uważam, iżby aborcja, a więc unicestwienie człowieka, zabójstwo, morderstwo, było tu rozwiązaniem. Nie wchodzi ono po prostu w rachubę, nie da się go usprawiedliwić.
- Nie można Kościołowi zarzucić, że jego nauka odnośnie do aborcji jest niewłaściwa, niestosowna czy niesprawiedliwa. Jest to nauka bardzo konsekwentna, głoszona przez Kościół niezmiennie od wieków.
Niechętnie zabieram głos w sprawach bieżących tak prywatnie, jak publicznie. Powodów mam kilka.
Raz: nie śledzę jakoś uważnie tego, co się dzieje, z czego wcale dumny nie jestem, a co usprawiedliwiam sobie ograniczonym czasem, jakim na to dysponuję.
Dwa: uważam, że są księża, którzy bardziej niż ja do takich publicznych wystąpień odnoście do tego, co aktualnie się wydarza, się nadają. Trzy: w czas tak gorący jak czas obecny mało życzliwie, jeśli w ogóle, się słucha, zresztą nie o słuchanie i jakiekolwiek porozumienie chyba wówczas idzie.
Z drugiej strony czuję się jednak przynaglony, aby odnośnie do tego, czegośmy świadkami, się wypowiedzieć. Tak dyktuje, tak każe mi serce i intuicja moja duszpasterska – śmiem mniemać, że jako taką intuicję tę mam. Odzywa się też w związku z tym we mnie poczucie odpowiedzialności: boć przecież pisuję do „Nowin”, a jeśli tak, to moim obowiązkiem wobec czytelników „Nowin” jest zabrać głos na temat tego, co na naszych oczach się rozgrywa. Odkładam tedy na bok Adama ze Świętego Wiktora, którym w ostatnich dniach po regularnych lekcjach i zajęciach intensywnie muszę się zajmować, żeby parę zdań o wydarzeniach aktualnych skreślić.
To, co widzę i co słyszę – głównie w mediach, choć także na żywo: dziś obok budynku, w którym będąc w Lublinie, mieszkam, przechodziła manifestacja – głęboko mnie zasmuca.
Więcej chyba nawet: do szpiku kości mnie to przeraża. No i dochodzi do tego jeszcze lęk: boję się o to, co się jeszcze stanie, z czym przyjdzie mi się zmierzyć. To gdy chodzi o moje uczucia. A co do mojego intelektu: mam w nim chaos, mętlik, kotłują mi się w głowie różne myśli, które nie bardzo umiem ułożyć, uładzić i uporządkować. Oto zatem garść nasuwających mi się w tej chwili, naprędce zredagowanych uwag do sytuacji naszej społecznej obecnej.
Rzecz pierwsza: porządek moralny i prawy.
Przede wszystkim to trzeba tu powiedzieć, że porządek moralny i prawny to dwa różne porządki – tak uważam, tak to widzę, a mam niejakie podstawy, by sądzić, że jest to ujęcie sprawy w miarę obiektywne; porządek moralny i prawny to dwie różne rzeczywistości.
To, jak dwie te rzeczywistości mają się do siebie – oto uwaga w tym punkcie druga – może wyglądać różnie; relacja między porządkiem moralnym a prawnym może przedstawiać się różnie – jest relacja ta względna, zależna w największej chyba mierze od ciał prawodawczych danego państwa, a więc, trzeba dodać, od rozkładu sił politycznych w tym państwie, bo to przecież siły te decydują koniec końców o kształcie w danym państwie prawa. Porządek prawny może zatem przystawać do porządku moralnego, porządek prawny może zatem odzwierciedlać porządek moralny w całości, w części, a może też wcale go nie uwzględniać. Możliwe jest więc, w konsekwencji, z jednej strony, że coś, co jest moralnie złe, jest złe również w świetle prawa – i możliwe jest z drugiej strony, że coś, co moralnie jest złe, przez prawo uznawane za zło nie jest.
Nota trzecia: mnie jako katolickiego duchownego i dość jeszcze nieporadnego filozofa – bardzo śmiem wątpić, czy kiedykolwiek to się zmieni – interesuje w pierwszej kolejności porządek moralny. Przyjmuję, że istnieje on obiektywnie i że człowiek będąc w nim jakby zanurzonym, w sobie i dokoła siebie po prostu go odkrywa, uświadamia go sobie – człowiek, moim zdaniem, porządek moralny zastaje, na to, jaki ten porządek jest, nie mając najmniejszego nawet wpływu.
Może się człowiekowi porządek ten nie podobać, może się na ten porządek nie zgadzać. Ale ostatecznie człowiek w obliczu tego porządku staje, sądzę, mogąc, ponieważ jest wolny i może wybierać, zdecydować, czy postąpi tak, jak porządek ten stanowi, czy też nie; jeśli postąpi tak, jak porządek ten stanowi, postąpi dobrze, jeśli postąpi natomiast wbrew temu porządkowi, postąpi źle, zaciągając na siebie winę moralną. To ważne, myślę, dla zrozumienia mojego stanowiska: uważam, że człowiek nie ma wpływu na to, jaki porządek moralny jest, że to nie on poprzez prawo, poprzez stanowienie prawa porządek moralny kreuje, tworzy. Ten to więc porządek, porządek moralny, przede wszystkim mnie interesuje i ten to porządek mam za wiążący.
Uwaga czwarta: oczywiście, to, że interesuje mnie przede wszystkim porządek moralny, nie znaczy, że nie interesuje mnie, że w ogóle nie interesuje mnie porządek prawny. Owszem, interesuje mnie. Zależy mi bowiem na tym, żeby zestrojony był on w możliwie duży stopniu z porządkiem moralnym, ponieważ w przeciwnym razie powstaje, z mojej perspektywy patrząc, sytuacja schizofreniczna. Nie jest ona dla ludzi nie do udźwignięcia, ale dźwiganie jej i w niej się znajdywanie może być niekiedy dla ludzi bardzo uciążliwe i kłopotliwe, może rzec nawet trzeba dosadniej, że trudne, bo kazać im może wybierać – jak fatum kazało wybierać Antygonie – między wiernością prawu moralnemu, a wiernością prawu stanowionemu, prawu pozytywnemu; mając zaś taki wybór, nie każdy – nie każdy skądinąd moralny człowiek, choćby ze względu na okoliczności, w jakich przychodzi mu o tym zdecydować – opowie się przecież za moralnością.
Jasne, świadom jestem, że perspektywa ustawodawcy jest inna. On wszak baczyć musi na to, że w społeczeństwie, dla którego prawo stanowi, są różni ludzie, którzy mają różny światopogląd i którzy kierują się w swoim życiu różną etyką, i musi on fakt ten jakoś przy kształtowaniu prawa uwzględnić. Jak on to zrobi, jego rzecz. Ja mogę go co najwyżej przekonywać do swoich racji, dokładnie tak, jak strona, która się ze mną nie zgadza, może go przekonywać do racji sowich. Rozumiem, naturalnie, że celem jest tu wypracowanie jakiegoś konsensusu, rozwiązania, które byłaby w stanie przyjąć każda ze storn, nie – najprawdopodobniej – bez jakiś ustępstw, i które gwarantowałoby ład społeczny.
https://www.youtube.com/watch?v=t9i9BWyr90A
Wedekind?
https://www.youtube.com/watch?v=rprk-LtNQKE
To może E.E.Cummings?
Czyli te nakręcone dziołszki urządzają nam coś w rodzaju żywej lekcji katechizmu? Tylko jakiej religii ten katechizm, skoro podziękowania za te występy płyną ze strony takich potęg:
https://www.facebook.com/MZRRP/photos/a.2027873547439829/3025664890994018/?type=3
https://www.facebook.com/globalorderofsatan/photos/a.245362315922620/1082367865555390/?type=3
Zastanow sie ile chrzescijanstwa jest w obecnej wladzy i np.w wosiu zostaly rytualy i gledzenie pycha i arogancja dlatego jest reakcja taka a nie inna
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Miało być ... zatraceniem?
A może kapelani w wojsku mają dbać o to, żeby wojsko "po broń" sięgało jak najmniej? Nie są czasem jak streetworkerzy wśród narkomanów lub prostytutek? Jak lekarze przy łóżku chorego? Jak policjanci przeprowadzający dzieci na pasach, spowalniający szaleńców na wylotówkach z miast? Nie są pomyślani jako prewencja przed całkowitym? Czy księży naszych sobie nie postawiliśmy, w naszej religii, jako prewencji przed dnem piekła?
nie jestem za ani przeciw poprostu nie popieram ale rozumie ze z różnych wzgledów kobiety musza wybrać i jest to dla nich trudny temat wręcz nieraz tragiczny więc nie oceniam ich ani Ciebie. Jeśli natomiast ktoś chce zabierać glos w imię Jezusa to musi być w zgodzie z jego nauką a kapelani w wojsku zaprzeczają temu. Jesli kosciól potepi wojsko jako idee i wyjdzie z tego ukladu powiem ze moralnie jest w zgodzie z głoszoną przez Jezusa nauką jeśli nie coklwiek nie mowili jest jak dzwiek dzwonu. Staram sie byc dobrym czlowiekiem i nie narzucac swej woli innym i nie moralizoać bo łatwo mozna sie mylic. Nie slyszalem by kapelani opuscili wojsko w przypadku inwazji na jakiś kraj acz moge sie mylic a wojen bylo od groma
Czyli gdyby w wojsku nie było kapelanów to byś był przeciwnikiem aborcji?
idea wojska jest zabijanie czy to w obronie czy dla korzysci tak czy siak zabijanie obecnośc kapłanów jest akceptacją tej ideologi wiec jak wspomnialem jak dzwon... chrystus nie rozroznia tego. Ciekawe gdzie wyczytałeś w naukach Jezusa ze zabijać jako wojak możesz. Zachecam do refleksji bo temat trudny moralnie
Znam historię i Koscioła i Świata. Ludzie pod znakami różnych religii robili różne okropne rzeczy ale nie wydaje mi się żeby n.p. mordy Krzyżaków na ludności żmudzińskiej 610 lat temu mogły być usprawiedliwieniem dla uśmiercania nienarodzonych dzisiaj. I nie jest dla mnie trudna prawda o kapłanach w wojsku które ma służyć obronie narodu przed agresją.
do nizej. Pamietaj rakieta nie zabija tylko agresora wspomnij na historie koscioła. Matki nieraz mają wybór albo one albo dziecko albo skazac dziecko na cierpienie i finalnie śmierc w męczarniach wiec nie sądźmy nikogo abyśmy sami nie byli sądzeni. Jeśli jesteś chrześcijaninem to rozumię że prawda o wojnie wojsku i kapelanach jest dla Cebie trudna ale nie można być zaśleponym.Ja nie pochwalam ale też nie osądzam nikogo daje przyklady niekonsekwencji podstaw wiary tak zwanych wierzących. Jak chcesz być w z godzie z wiarą to sobie nie żągluj jak można zabjać a jak nie bo będziesz jak dzwon... a każda wojna jest zaplanowaniem morderstw z każdej strony
Widzisz różnicę między zabiciem agresora w obronie własnej a zaplanowanym morderstwem czy nie?
do nizej... pamietaj ze niejednokrotnie to państwa chrześcijańskie atakowały jako pierwsze i mordowały jak leci ale nie o tym a o tym że temat trudny i nie tak oczywisty jak sie niektórym wydaje bo są peciw jednemu zabijaniu a popierają inne oczywiście co do idei wiec lepiej sie nie wymądrzać i zostawić sumieniu nie narzucać bo sie okaze ze jestesmy cynikami i pusci jak dzwon..
Gdyby państwa chrześcijańskie nie miały armii to by takich państw dawno nie bylo i nie miałbyś o czym pisać.
nie zabijaj to nie zabijaj nie ma wykładni czasem mozna. Dlatego kościół jest niekonsekwentny w swej wykładni w wojsku są kapelani a mamy cały arsenał broni masowego rażenia i rakieta czy boma nie pyta czy są tu tylko źli zabija wszystkich a kościól poprzez obecność kapelanów niejako popiera idee zabijania bo po to jest wojsko w idei. Nie wspomne o krucjatach a i arka nie sużyła do głaskania wroga. Temat trudny napewno nie zero jedynkowy. Niektorzy chrześcijanie mają ławość wybierania tylko fragmentow które im pasują a to nie takie proste
Z wielką radością czytam poniższe komentarze, bo pokazują że można dyskutować, a nie tylko bluzgać, nawet gdy temat wywołuje gorące emocje. A co do wojska, to ile pamiętam aż do Soboru Watykańskiego w doktrynie KK obowiązywało pojęcie "wojny sprawiedliwej". Później się to zmieniło na "prawo do obrony", ale ja nie jestem fachowcem, nie potrafię w szczegółach tego rozwinąć. Może niech redakcja poprosi ks. Łukasza, bo temat jest ciekawy?
@taktylko Wojna to na pewno dylemat chrześcijanina , ale jezusowe nadstawianie drugiego policzka to nie jest dobry pomysł. Jeśli żołnierz nie jest agresorem to walcząc i zabijając broni życia innych ludzi. Trzeba by zapytać teologów o wykładnie. Moim zdaniem wolna wola człowieka nie może byc nieograniczona. Kończy sie w miejscu gdzie naruszane sa prawa innej istoty. Z pewnościa nie wszystko jest czarno-białe. W medycynie też są sytuacje kiedy trzeba wybierać. Życie matki czy życie jej dziecka i nikt chyba nie ma watpliwości że jesli nie uda się uratować obojga to nie jest to to samo co swiadome pozbawienie życia jednego isnienia na życzenie drugiego.
Jesli niezabijaj to co robią kapelani w wojsku skoro sama idea wojska jest sprzeczna z prawem do życia kazdego czlowieka. Tu moralnie jest ok? Wybor jest trudny wiec po to mamy wolną wolę i nie można nikomu nic narzucać. Możemy się nie zgadzać a nie sądzić nikogo. Przykład wojska jest że kościół też nie jest oczywisty w swej obronie życia
@ToMasz2 To samo sobie pomyslałem, ale on taki długi musiał być. Bardzo mądry tekst.
Właśnie. Tego od Kościoła oczekuję. W tym gnającym ku samozagładzie świecie, Kościół nie może być jak chorągiewka na wietrze. Mimo sztormów i huraganów, musi głosić podstawowe prawdy dotyczące tego co moralnie jest dobre, a co złe. Dziękuję ks. Łukaszu.
Bardzo mądry wykład, pokazujący, że można mieć różne poglądy, ale i szacunek do tych, którzy naszych nie podzielają. Ale przy tej długości i tak rozhuśtanych emocjach (co widać w mediach i na ulicach) pewnie mało kto go przeczyta w całości i z pełnym zrozumieniem.