Kierownik kontra radni czyli długa dyskusja o podtopieniach w Krzanowicach. Co wynikło z rozmów?
W Krzanowicach powrócił temat podtopień, do których doszło w październiku. O problemie rozmawiano na sesji rady miejskiej z Jarosławem Bencalem, kierownikiem nadzoru wodnego w Głubczycach. Najwięcej pytań do gościa miał przewodniczący rady miejskiej, sołtys zalanej miejscowości, a zarazem prezes OSP Krzanowice Jan Długosz.
Temat, który poruszono na sesji, dotyczył podtopień z 14 października. Wówczas mieszkańcy musieli zmierzyć się z wodą, która zaczęła zalewać drogi i prywatne posesje. To efekt ulewnych deszczy, a w konsekwencji wezbrania polderu przeciwpowodziowego oraz wystąpienia z koryta zwykle spokojnego potoku Biała Woda.
Nowa jakość
Jarosław Bencal przypominał, że polder, jak i potok Biała Woda trafiły we władanie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” – nadzoru wodnego w Głubczycach po utworzeniu w 2018 rok „Wód Polskich”. Wcześniej pieczę nad tym terenem sprawował Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Wyjaśniał, że krzanowicki polder został wybudowany w taki sposób, aby działał samoczynnie. Wskazał, że w chwili, kiedy dochodzi do przepływów powodziowych, które przekraczają przepustowość koryta, woda zaczyna gromadzić się w zbiorniku do momentu osiągnięcia przelewu koronowego, co miało miejsce właśnie w październiku.
Przewodniczący Rady Miejskiej Krzanowic Jan Długosz.
Gość z Głubczyc nawiązał do utrzymania zbiornika i cieku, mówiąc, że potrzebne prace są na bieżąco realizowane. – Mamy drugi sezon, kiedy prowadzimy wycinkę drzew (kierownik później wyjaśnił, że łącznie mowa o 70 nasadzeniach, które stwarzały największe zagrożenie – przyp. red.). Oprócz tego przeprowadzono konserwację rzeki. Prace obejmowały wykoszenie skarp koryta cieku i usunięcie przeszkód – wyliczał podczas obrad. Ponadto wskazał na zadanie mające na celu wymianę dotychczas drewnianych zamknięć na wlocie do upustów dennych (o tej potrzebie w Krzanowicach było słychać od lat). – One miały już swoje lata, więc należało je wymienić, niezależnie od wszystkiego. Ale z uwagi na to, że chcemy wykorzystać tę kładkę, która została wcześniej zrobiona, zaplanowaliśmy wykonanie tego zamknięcia w formie, która może być sterowana z tej kładki – objaśniał. Gość tłumaczył, że na co dzień, tak jak dotychczas, otwarty będzie jeden wlot. Drugi ma być uruchamiany w warunkach powodziowych, kiedy np. doszłoby do zatkania jednego z przekrojów. Te prace, zdaniem kierownika, to „nowa jakość” wpływająca na poprawę bezpieczeństwa.
Pytania i odpowiedzi
Przewodniczący rady miejskiej Jan Długosz w rozmowie z Nowinami zapowiadał, że zada przedstawicielowi „Wód Polskich” szereg pytań, kiedy będzie ku temu sposobność. Jak mówił, tak zrobił. J. Długosz na początek wspomniał o zatorze w dwóch miejscach na rzece Biała Woda. Jak wskazał, miało to miejsce około dwóch lat temu. Interweniowała wówczas straż pożarna, bo woda podnosiła się do 1,2 m. Po kilku tygodniach pojechał sprawdzić, czy sytuacja się unormowała. Jak podał, okazało się, że zrobił się tam nowy zator. Wówczas, po uzgodnieniach z urzędnikami, miała pojawić się tam koparka, która udrożniłaby to miejsce. Plany zmieniły się po konsultacjach z głubczyckim nadzorem, bo jak powiedział przewodniczący, miały wówczas pojawić się zapewnienia, że zostanie to uporządkowane, a zajmą się tym pracownicy nadzoru. W relacji Jana Długosza zostało jednak to tak wyczyszczone, że ktoś, porządkując to miejsce, śmieci wyrzucił na brzeg. W chwili, kiedy woda się znów podniosła, śmieci zabrała, w efekcie czego oczyszczanie zdało się na nic. – Nie wiem, czy na tym to polega? – dziwił się.
Kolejna sytuacja to wrzesień zeszłego roku, kiedy w poprzek rzeki leżała wierzba, a niedaleko niej olcha. – Nie było żadnej reakcji, pojawiła się dopiero wtedy, kiedy powiedziałem, że zgłoszę sprawę mediom – relacjonował przewodniczący. Kwestię jednak rozwiązano częściowo, bo wyciągnięto tylko wierzbę, drugie drzewo pozostało tam, gdzie było. Po kilku miesiącach podjęto interwencję i drzewo przecięto na pół, jednak leżało tam, bo wówczas nikt nie był w stanie go wyciągnąć. I jak zaznaczył J. Długosz, drzewo ciągle leży w tym samym miejscu.
Następnie nawiązywał do 14 października, czyli sytuacji, kiedy Krzanowice zostały zalane. – Wszyscy na pana czekaliśmy, ale się pan nie zjawił – mówił gorzko. Dodał, że jeden z mieszkańców przytoczył mu wówczas rozmowę, w której kierownik Bencal miał zapewniać, że nie zaleje go woda. Stało się jednak inaczej.
Ludzie
Były przewodniczący radny miejskiej w Krzanowicach
Radny gminy Krzanowice
Radny gminy Krzanowice
Wiceburmistrz Kietrza, były prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Krzanowicach