Mieszkaniec interweniuje, Wody Polskie uspokajają. Łęgoń budzi niepokój, choć tym razem nie wezbraniem
- To niezrozumiałe - mówi o pracach przeprowadzanych w Łęgoniu mieszkaniec Ciechowic, którego posesja już niejednokrotnie była zalewana. Wody Polskie odpierają twierdzenia mieszkańca. - Obawy i spostrzeżenia interweniującego w sprawie sposobu ich wykonywania w nie są zasadne - odpowiada rzecznik prasowa.
Mieszkaniec: to trzeba wywieźć
Zbigniew Wilk z Ciechowic (gm. Nędza), którego posesja sąsiaduje z Łęgoniem (przez miejscowych nazywany Kanarem) z niedowierzaniem spoglądał na prace przeprowadzane w potoku. Te, jak mówi, były potrzebne, ale zwraca uwagę na ich wykonanie, czego już chwalebnym, w ocenie mieszkańca nazwać nie można. Bo firma, która na zlecenie zarządcy potoku - Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach zajęła się zadaniem, namuł wybierany z koryta rzeki wyrzucała na brzeg, a dalej na drogę polną. To, jak zauważa, uderza w miejscowych, ale i gdy przyjdzie deszcz, cała wykonana praca pójdzie na marne, bo zanieczyszczenie spłynie na powrót do Łęgonia. - Żadne mulczowanie nic nie da, to trzeba wywieźć - uważa, powołując się na rozmowę z przedstawicielem zarządcy potoku, jaką odbył, kiedy ten pojawił się w Ciechowicach, ale, jak relacjonuje, ta zdała się na nic, bo zdania nie zmienił.
Co na to zarządca?
Kontaktujemy się z Lindą Hofman, rzecznik prasową Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Pytamy: dlaczego przyjęto takie działania w kwestii czyszczenia potoku? Dlaczego namuł nie jest wywożony poza ciek, tylko wyrzucany na brzeg i drogę? Czy w RZGW Gliwice nie pojawia się obawa, że wykonywane prace pójdą na marne wraz z opadami deszczu? Co z zanieczyszczoną drogą śródpolną? Czy brane jest pod uwagę wywożenie namułu poza potok i utylizowanie go? Prosimy również o doprecyzowanie prac przeprowadzanych względem cieku.
Otrzymujemy wyjaśnienia. Oto pełna odpowiedź, jaką przesłała pani rzecznik:
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach informuje, że realizowane właśnie prace konserwacyjne na lokalnym potoku Łęgoń w miejscowości Ciechowice są prowadzone przez zewnętrznego wykonawcę zgodnie ze sztuką oraz z oczekiwaniami RZGW w Gliwicach, a obawy i spostrzeżenia mieszkańca, interweniującego w sprawie sposobu ich wykonywania w Redakcji, nie są zasadne.
Otóż realizacja zadania pn. „Roboty utrzymaniowe cieku Łęgoń w km.0+000 - 9+800 w miejscowości Ciechowice” wynika przede wszystkim z konieczności udrożnienia koryta potoku i tym samym przeciwdziałania skutkom wezbrań. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców Ciechowic i władz gminy Nędza Wody Polskie w Gliwicach podjęły decyzję o przeprowadzeniu prac na odcinku potoku liczącym ponad 4 km długości w jego dolnym biegu, między ujściem do rzeki Odry a granicą Rezerwatu Przyrody Łężczok.
To właśnie na tym odcinku potok cechował się wyraźną niedrożnością koryta, spowodowaną bujnym rozrostem roślinności korzeniącej się w dnie, zakrzaczeniami, porastającymi brzegi, zatorami podpiętrzającymi wodę oraz odkładami namułów. Stan ten utrudniał spływ wód wysokich i sprzyjał cyklicznemu podtapianiu terenów sąsiadujących z ciekiem, użytkowanych rolniczo oraz zabudowanych. Do takich sytuacji dochodziło szczególnie w okresie intensywnych opadów deszczu czy też w czasie odprowadzania wód z kompleksów stawów rybnych usytuowanych w obszarze Rezerwatu Przyrody Łężczok. W ramach prac konserwacyjnych usuwane są porosty trawiaste ze skarp, selektywnie wycinane są zakrzaczenia. Aby udrożnić przepływ w korycie hakowana jest roślinność korzeniąca się w dnie. Usuwane są także przeszkody w postaci powalonych drzew. Prowadzone są również m.in. ręczne roboty ziemne, służące odtworzeniu pierwotnego przekroju poprzecznego koryta w wybranych odcinkach cieku. Celowo pracom tym nie towarzyszy wywóz urobku ziemnego z koryta, który jest składowany wzdłuż górnej krawędzi potoku aby później zagospodarować go metodą uprawy płużnej (tradycyjna uprawa rolna). Za jego zagospodarowanie, zgodnie z zawartą umową odpowiada wykonawca prac, który w tym celu pozyskuje stosowne zgody od właścicieli gruntu oraz dokonuje z nimi uzgodnień. W odniesieniu do odcinka polnej drogi gminnej, którą porusza się sprzęt wykonawcy i przy której także składowany jest urobek do późniejszego zagospodarowania, zgodę na jej wykorzystanie wydał Wójt Gminy Nędza. Za przyzwoleniem właściciela terenu, urobek zdeponowany w pasie drogi polnej zostanie zagospodarowany na miejscu, czyli rozplantowany i poddany uprawie agrotechnicznej.
Zważając na powyższe, obawy, że wykonane prace mogą pójść na marne w sytuacji zaistnienia niekorzystnych warunków meteorologicznych są bezzasadne. Nie ma możliwości aby cały urobek czy choćby jego znaczący odkład spłynął do koryta wraz z deszczem.
Przedmiotowe prace, których koszt brutto to niespełna 110 tys. zł powinny zakończyć się do połowy listopada br.
Pozostaje mieć nadzieje
Czyszczenie potoku to oczekiwane prace przez miejscowych. Nic więc dziwnego, że z zaciekawieniem spoglądają na nie, wszak niejednokrotnie cierpieli już, kiedy zalewało ich posesje. Trudno stwierdzić czy zapewnienia Wód Polskich uspokoją miejscowych, należy mieć jednak nadzieję, że prace znacząco wpłyną na ich bezpieczeństwo. Choć to pokaże czas.
A Sołtys(a) co na to ?!
A co z budową mostu w Ciechowicach ??? Nowiny napiszcie cos
Tymi specami z wód polskich powinna zająć się prokuratura. Myślą że im wszystko wolno i że są bezkarni. Dewastują teren, robią różne dziwne biznesy. Niech prokuratura się ocenie!