"Dwie kadencje są w sam raz, bo władza deprawuje". Wywiad z Tomaszem Pruszczyńskim - kandydatem na prezydenta Rybnika
- Politycy opowiadają różne bajki, ale mieszkańcy oceniają ludzi po skuteczności. Jeśli ktoś tylko opowiada i nic z tego nie wynika, to trzeba go po prostu wymienić na lepszy model - mówi Tomasz Pruszczyński, kandydat komitetu Lepszy Rybnik na prezydenta Rybnika.
Ankieta
- Co zrobicie z "Gazetą Rybnicką"?
- W mojej opinii samorządy w ogóle nie powinny wydawać mediów lokalnych. To powinno być zakazane. Samorządy mają robić coś innego, a jeśli potrzebują poinformować społeczeństwo, to mogą w sposób transparentny zlecić mediom prywatnym kampanię informacyjną. Miasto Rybnik wydaje 2 mln zł rocznie na "Gazetę Rybnicką". Ja bym tę gazetę albo zamknął, albo sprywatyzował. Milion złotych przeznaczyłbym na inne cele, a drugi milion przeznaczyłbym na zlecenia w mediach prywatnych, które działają w Rybniku. Ponadto zrobiłbym fundusz dla dziennikarzy, którzy wykryją afery w urzędzie miasta. Uważam, że rolą mediów jest patrzenie władzy na ręce. Media samorządowe przeszkadzają mediom prywatnym w wypełnianiu tej roli, bo psują rynek. Jako rybnik.com.pl robimy to od 21 lat. Z każdym prezydentem początkowo współpracowało nam się dobrze, ale później, jak pokazywaliśmy błędy urzędu miasta, to oni się na nas obrażali (zamiast to docenić i poprawić to, co nie działa). Przykład wydziału komunikacji. Nie działał tak jak w innych miastach. Ludzie ustawiali się w kolejce o 4 nad ranem. Nikt się tym nie interesował. Dopiero jak nasz dziennikarz poszedł tam i zrobił zdjęcie, to wymieniono naczelnika i dwa tygodnie później wydział zaczął normalnie funkcjonować.
- Prezydent Piotr Kuczera mówi, że "Gazeta Rybnicka" jest czymś w rodzaju kroniki historii miasta i szkoda byłoby zaprzestać jej prowadzenia.
- Ja nie mówię, żeby to porzucić. Przecież media prywatne robią dokładnie to samo - też przeprowadzają wywiady z rybniczanami, relacjonują wydarzenia. Tylko, że archiwa mediów prywatnych są niewygodne dla rządzących. Jeśli przeczytamy, co obiecywał Piotr Kuczera kiedyś, to aż trudno byłoby w to dziś uwierzyć.
- Utrzymuje pan, że jako przedsiębiorca wie pan, jak rozmawiać z biznesem, jak przyciągać inwestycje do miasta. To może powie pan to głośno? Niech wszyscy samorządowcy się o tym dowiedzą, cały region na tym zyska. W kampanii wyborczej na okrągło mówi się o inwestycjach, ale w praktyce nie za bardzo to wychodzi.
- Parę miast wokół Rybnika odnosi sukcesy. Kiedyś patrzyliśmy na Żory jak na młodszego brata Rybnika, dzisiaj mogę powiedzieć tyle, że jestem pełen uznania i szacunku dla prezydenta Waldemara Sochy, bo potrafi zdobywać inwestorów. To jest prawdziwy gospodarz, który potencjalnego inwestora ugości, przedstawi mu ludzi, z którymi można coś zdziałać i to jest skuteczne. Prezes dużej korporacji nie będzie rozmawiał z urzędnikiem, tylko chce rozmawiać z prezydentem. Jeśli prezydent nie ma dla niego czasu, to nie ma inwestorów, bo oni idą do Żor, do Gliwic czy do Wodzisławia Śl.
- Przykład Żor jest średni, bo z Żor więcej ludzi wyjeżdża do pracy, niż przyjeżdża. Rybnik jest pod tym względem na plusie.
- Na plusie byliśmy dwa lata temu podczas spisu powszechnego, ale już wtedy dało się zaobserwować tendencję spadkową w Rybniku i wzrostową w Żorach. Po drugie, dlaczego mamy się porównywać do Żor? One są dla mnie punktem odniesienia, jeśli chodzi o podejście prezydenta do tych spraw. Wzorujmy się na najlepszych. Spójrzmy na Gliwice, które są ośrodkiem akademickim, mają wręcz nadmiar inwestorów.
- Czyli lepszy Rybnik ma być mniejszymi Gliwicami?
- Ma być miastem obok Gliwic, w którym się żyje lepiej niż w Gliwicach. Powinniśmy rozwijać wzajemne relacje. Chciałbym, żeby Politechnika Śląska w Gliwicach rozwijała się też w Rybniku. Oni mają 17 tys. studentów, a my mamy 16 studentów w filii Politechniki Śląskiej. Prezydent Piotr Kuczera od 9 lat nie potrafi zrobić stałego połączenia autobusowego z Gliwicami (18 marca, a więc prawie tydzień po przeprowadzeniu wywiadu, prezydent Piotr Kuczera zapowiedział uruchomienia połączeń kolejowych z Gliwicami - red.). Ilu młodych ludzi codziennie rano jeździ na studia i do pracy? Gdybyśmy byli lepiej skomunikowani, to może nawet mieszkańcy Gliwic przeprowadziliby się do Rybnika, bo u nas jest taniej niż u nich. Współpraca z Gliwicami i Żorami to jest kierunek, w którym powinniśmy zmierzać.
- Co będzie z Lepszym Rybnikiem, z panem, jeśli w tych wyborach się nie uda? Czy to jest projekt pomyślany na dłuższy czas?
- Ja jestem strategiem długofalowym. Jeśli popatrzeć na firmy, które założyłem, to w większości nadal prosperują i się rozwijają, nawet jeśli nie jestem już ich udziałowcem. Lepszy Rybnik również założyliśmy jako projekt długofalowy. Chcemy przewietrzyć władze miasta. Na pewno wprowadzimy naszych ludzi do rady miasta, bo sondaże już teraz pokazują, że jesteśmy trzecią siłą. Patrząc realnie, jesteśmy w stanie zdobyć 8-9 mandatów w radzie miasta. Z kimś trzeba będzie się dogadywać, ale jesteśmy na to otwarci. Chcemy usiąść do rozmów, realizować nasze cele - nasz program. Jak mówimy o rewitalizacji Zalewu Rybnickiego, to musi tam powstać super marina. Jak mówimy o komunikacji bezbiletowej, to trzeba to zrobić szybko. Jak mówimy o inwestorach... akurat na to potrzeba więcej czasu, ale na pewno da się coś zdziałać również na tym polu. Za pięć lat wyborcy rozliczą nas, co z tego udało nam się zrealizować. Dlatego już dziś musimy pracować na to, żeby wygrać kolejne wybory.
- Dotychczas byliście widoczni głównie w mediach społecznościowych. Jednak tradycyjna kampania wyborcza również może być skuteczna, co pokazał w ostatnich wyborach poseł Marek Krząkała, osobiście rozdając ulotki na rynku.
- Internet jest fajny do komunikowania życiorysów naszych kandydatów, naszego programu, wizji rozwoju. Z drugiej strony kontakt z ludźmi jest bardzo ważny. Zgadzam się, że do ludzi trzeba wyjść, rozmawiać z nimi i potem to realizować. 8 marca byliśmy na rynku, spotkaliśmy się z wieloma bardzo fajnymi ludźmi. Teraz mamy cykl spotkań na radach dzielnic. Wiem, że część radnych zdecyduje się również na spotkania bezpośrednie, tzw. klamkowanie, czyli chodzenie od domu do domu.
- To jest bardzo skuteczna metoda.
- Tak, tylko nie każdy się do tego nadaje. Szanujemy to, jeśli ktoś ma inny pomysł na kampanię. Po wyborach będziemy w stanie ocenić, czyja strategia była lepsza, kto był bardziej skuteczny w swoich działaniach. Politycy opowiadają różne bajki, ale mieszkańcy oceniają ludzi po skuteczności. Jeśli ktoś tylko opowiada i nic z tego nie wynika, to trzeba go po prostu wymienić na lepszy model.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko
Ludzie
Prezydent Rybnika
Najwyższy czas na zmiany w mieście. Miejmy nadzieję, że mieszkańcy przez te niemal 10 lat poznali się na Kuczerze
Z sensem gość gada, choć wcześniej nie był znany. Trochę za późno wział się za kampanię.