Rafakowcy biorą udział w Złombolu
Żuki, nysy, fiaty 125 p i inne samochody komunistycznej produkcji wyruszyły 23 lipca w trasę Złombolu 2011. Celem tej ekstremalnej wyprawy jest pomoc dzieciom z domów dziecka. Wśród 133 załóg jest ekipa składająca się z pracowników Zakładu Elektrofiltrów RAFAKO S.A. w Pszczynie.
Złombol to ekstremalna wyprawa samochodami z czasów komunizmu, której celem jest uzbieranie pieniędzy na rzecz dzieci z domów dziecka. Fundusze zbierane są przez udostępnianie darczyńcom powierzchni reklamowych na pojazdach uczestników Złombolu. Pieniądze wpłacane są na subkonto Złombolu w Fundacji Nasz Śląsk im. Gen. Jerzego Ziętka prowadzącej działalność charytatywną.
W tym roku odbywa się już piąta edycja imprezy. Jej uczestnicy wyruszyli 23 lipca z Katowic. Do pokonania mają trasę liczącą ponad 6000 km, wiodącą przez Niemcy, Holandię, Francję. Czeka ich przeprawa przez kanał La Manche do Anglii, przejazd przez Londyn, szkockie Highlands aż do słynnego Loch Ness w dolinie Great Glen, gdzie przewidziano metę. Dojazd do mety zaplanowano na 27 lipca. Jak podkreślają organizatorzy, jest to najdalsza trasa w historii Złombolu.
Ekipa RAFAKO składa się z 5 osób. Tworzą ją: Łukasz Kocurek, Mirosław Bołdys, Marcin Kania, Danuta Cwynar i Mgdalena Wałejko. Wszyscy pracują w biurze projektowym Zakładu Elektrofiltrów RAFAKO. - Po raz pierwszy bierzemy udział w tej imprezie. To świetna okazja, żeby przeżyć przygodę, zareklamować własną firmę i jednocześnie zrobić coś dobrego. Samochód, fiata 125 p z 1983 r., kupiliśmy w marcu. We własnym zakresie wykonaliśmy naprawy, wymieniając większość awaryjnych części. Dokonaliśmy też zmiany konstrukcyjnej, zmieniliśmy skrzynię biegów na pięciobiegową z poloneza – mówi Łukasz Kocurek z ekipy RAFAKO. Firma RAFAKO jest jedynym sponsorem, w zamian uzyskała na wyłączność miejsce reklamowe na powierzchni fiata. - Kiedy zarząd dowiedział się o naszych planach, była bardzo pozytywna reakcja i otrzymaliśmy wsparcie – dodaje Łukasz Kocurek.
Jak podkreślają organizatorzy, Złombol to nie wakacje w komfortowym hotelu, ale ekstremalna wyprawa bez jakiegokolwiek wsparcia. Polega na tym, aby zrobić coś wyjątkowego. A już samo pokonanie 6000 km reliktami minionej epoki to nie lada wyczyn. I najważniejsze – celem wyprawy jest pomoc dzieciom.