Historia zdjęcia masowej mogiły
W 1957 r. Leon Wolnik zrobił zdjęcie masowego grobu żołnierzy niemieckich, których pochowano w centrum wioski tuż po drugiej wojnie światowej. W tym roku grób ten zniknął z panoramy Zawady Książęcej. Dziś stoi tu rozbudowana remiza.
W 1945 r. w Zawadzie toczyły się ciężkie walki. Niektórzy nie rozumieją po co Niemcy wysłali tu aż tylu żołnieży, wiedząc jak dużymi siłami dysponuje Armia Czerwona, nacierająca na wieś z lasów Łężczoka. W walkach zginęło około 150 niemieckich żołnierzy. Gdy padł ostatni, do Zawady Książecej wkroczyły oddziały generała Iwana Koniewa. Wioska była już wtedy opustoszała, a kiedy mieszkańcom pozwolono wrócić do swoich domów, niemal wszystko było zrabowane. Nie było nawet zwierząt gospodarskich. – Ludzie musieli najpierw zrobić porządki. Ciała żołnierzy leżących w centrum wsi złożono na cmentarzu. Tych, którzy polegli na polach pod lasem nie było jak zwieźć. Po przejściu frontu w Zawadzie ostał się tylko jeden, kulawy koń. Przewożono nim początkowo ciała z pól do centrum wsi, gdzie składano je do mogiły między ówczesną remizą a kapliczką. Ale koń ten wkrótce padł – opowiada lokalny historyk. W ten sposób w Zawadzi Książęcej były trzy miejsca masowego pochówku niemieckich żołnierzy, na cmentarzu, przy kapliczce i na polu pod lasem. W każdym leżało około 50 poległych.
W 1957 r. odbyła się ekshumacja dwóch masowych grobów, leżących poza cmentarzem. – Przyjechały dwie ciężarówki. Odkopali ciała i przewieźli je do masowego grobu żołnierzy niemieckich w Siemianowicach Śląskich. Zanim tego dokonali zrobiłem to zdjęcie – wskazuje na załączoną fotografię pan Wolnik. Świadkowie ekshumacji mogli jeszcze raz zobaczyć co wojna robi z ludzkim ciałem, tak że pomimo dekady w mogile, na szczątkach ofiar walk nadal były widoczne ślady ognia.
Na cmentarzu w Zawadzie Książęcej są dwie masowe mogiły żołnierzy. W jednej leżą również ofiary pierwszej wielkiej wojny. Tam, gdzie nazwisk jest 43 leżą głównie ofiary drugiej wojny. – Są wśród nich również cywilni mieszkańcy, którzy zginęli od min przeciwpiechotnych, na które trafiali podczas robót w polu – dodaje L. Wolnik. Sam pamięta wybuchy, wstrząsające cała wsią, po których znad pól unosił się słup ziemi i dymu. – Wszyscy wiedzieli co się wtedy działo – wspomina. W grobie leży też jeden niemiecki marynarz, który prawdopodobnie przebywał akurat w Raciborzu na przepustce i stąd wysłano go do walk o Zawadę.
Do upadku komunizmu pielęgnacją niemieckich grobów zajmowała się miejscowa mniejszość niemiecka, która później obowiązki te przejęła już jako oficjalne koło DFK.
Mniejszy grób przeszedł kapitalny remont w 2015 r.
Marcin Wojnarowski
Informacje o personaliach poległych Niemców przetrwały dzięki jednej z mieszkanek Zawady Ks., która zebrała z ciał poległych tabliczki – nieśmiertelniki z ich danymi. Przesłała je do niemieckiej instytucji kombatanckiej, która się tym zainteresowała i wsparła upamiętnienie poległych. Od rodzin żołnierzy kobieta ta miała jeszcze długie lata otrzymywać z Niemiec paczki z podziękowaniami. Organizacja kombatantów poprosiła mieszkańców wioski o zdjęcia miejsc pochówku niemieckich żołnierzy. Leon Wolnik m.in. dla nich wykonał to zdjęcie.