Własny warzywnik musi być
W starej wsi mieli gospodarstwo z prawdziwego zdarzenia. Był sad owocowy, było pole i warzywnik. Hodowali też bydło i drób. Dbałość o to wszystko była nieodłącznym elementem ich codzienności. Kiedy przeprowadzili się do nowych Nieboczów, ich życie musiało się zmienić. Ale z pewnych przyzwyczajeń nie da się zrezygnować.
Kiedy zapadła decyzja o przenosinach Nieboczów, ludzie mieli świadomość, że w nowym miejscu będzie inaczej. Bez żywego inwentarza, bez porządnego kawałka ziemi do obsadzenia. Za to zadbane domy, wypielęgnowane posesje, pięknie oświetlone i równe jak stół drogi. Trzeba było zmienić styl życia. - W starej wsi mieliśmy gospodarstwo. Pole, sad z owocami, warzywnik. To była część naszego życia. Hodowaliśmy bydło, kury, kaczki. Mieliśmy swój nabiał, swoje jajka, ziemniaki, różne inne warzywa. Nie trzeba było tyle jeździć do sklepu, co teraz - podkreśla Maria Błaszczok, mieszkanka nowych Nieboczów.
Buraczki ze starych Nieboczów
Do dziś pani Maria w spiżarni ma przetwory z warzyw, które zbierała jeszcze w starej wsi. - W ostatnim roku tak obrodziło, że już nie wiedzieliśmy, co z tym robić. Ile ja warzyw porozdawałam... Marchewki, cebule, buraki, pomidory. Nasze buraczki to do teraz mam w słojach. Przywieźliśmy je ze starej do nowej wsi - mówi.
Pyszne malinówki
Nowa wieś jest ładna i żyje się w niej dobrze, ale z pewnych przyzwyczajeń trudno zrezygnować. Dlatego pani Maria postanowiła, że za domem urządzi sobie warzywnik. Prace już ruszyły. - Jednak swoje warzywa, to swoje. Smakują inaczej niż sklepowe - podkreśla. Mieszkanka Nieboczów przygotowuje właśnie glebę pod uprawę warzyw. Liczy na pierwsze plony już latem i jesienią. - Będzie marchew, pomidory, pietruszka, cebula, buraki - wylicza. - Sadzonki pomidorów, między innymi malinówek, mam już przygotowane. Rosną w doniczkach w domu na parapecie - dodaje.
Jajka z wolnego wybiegu
Pani Maria zamówiła też specjalny foliowy tunel, który zostanie ustawiony na fragmencie warzywnika. Taki tunel przyspiesza wegetację roślin i chroni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. - Warzywa to nie wszystko. Hodujemy też drób. Mamy kury, dwa koguty, dwie kaczki i kaczora. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej - puentuje mieszkanka Nieboczów.
(mak)